Sejm jak forteca? - ustalenia po kontroli bezpieczeństwa parlamentu. Kancelaria sejmu zaprzecza
Sejm będzie jak forteca - wynika ze wstępnych ustaleń po kontroli bezpieczeństwa parlamentu, do których dotarło Radio ZET. Kancelaria sejmu zaprzecza jednak tym doniesieniom. Wczoraj u marszałek Ewy Kopacz odbyła się specjalna narada na temat bezpieczeństwa w parlamencie. Dziennikarze TVP, w ramach prowokacji, wnieśli do sejmu niebezpieczne materiały, z których możliwe było skonstruowanie bomby.
Dziennikarska prowokacja pokazała, jak słabo chroniony jest sejm. Aby wzmocnić bezpieczeństwo na terenie sejmu, na wjazdach powstaną wysuwane śluzy, a w krzewach, które rosną wokół parlamentu będą niewidoczne z ulicy zasieki. Zarządzająca terenami sejmowym kancelaria sejmu zaprzecza, jakoby brany był pod uwagę pomysł otoczenia parlamentu zasiekami.
Z informacji Radia ZET wynika, że po dziennikarskiej prowokacji, Ewa Kopacz dała bardzo ostrą burę komendantowi straży marszałkowskiej, miała też pretensje do szefa kancelarii sejmu. Strażnicy, którzy byli wtedy na dyżurze (mniej więcej pięć osób), za rażące naruszenie obowiązków pracowniczych dostaną naganę, ale z pracy ich nikt nie zwolni. Inne dymisje też nie są brane pod uwagę.
Na wdrożenie nowych procedur bezpieczeństwa sejm ma rok. Na razie zaostrzono kontrole dziennikarzy, którzy wchodzą do parlamentu.
Dziennikarska prowokacja w sejmie
W wyemitowanym we wtorek w TVP1 programie "Po prostu", pokazano jak w ramach prowokacji dziennikarskiej, przez nikogo niezatrzymywany wszedł do sejmu człowiek bez przepustki, z torbą, w której miał substancje, z których można stworzyć ładunek wybuchowy.
Wszedł bocznym wejściem do Domu Poselskiego, a następnie na galerię sali posiedzeń sejmu, później na konferencję szefa SLD Leszka Millera i na teren strzeżonego poselskiego garażu.
Dziennikarze TVP chcieli sprawdzić, jak wygląda ochrona polskiego parlamentu kilka tygodni po zatrzymaniu Brunona K., który planował zamach na sejm. Prowokacja została nagrana ukrytą kamerą.