Sędzia wyszedł z rozprawy na setkę wódki
Sąd Najwyższy usunął z zawodu sędziego z Kielc, który w 2004 r. uczestniczył w rozprawie pod wpływem alkoholu. To najostrzejsza kara dyscyplinarna dla sędziego. Jacek A. ma też oddzielną sprawę za jazdę po pijanemu.
21.04.2006 15:35
Działając jako sędziowski sąd dyscyplinarny II instancji, SN uwzględnił odwołanie ministra sprawiedliwości od wyroku sądu I instancji, który w 2005 r. ukarał sędziego naganą.
Jesienią 2004 r. Jacek A., sędzia prowadzący m.in. sprawy upadłościowe w Sądzie Rejonowym w Kielcach, podczas porannej przerwy w sesji wyszedł do restauracji, wypił 100 g wódki i wrócił na rozprawę. Inni sędziowie ze składu zorientowali się w sytuacji, gdy zaczął zadawać stronom "agresywne pytania". Został odsunięty od sądzenia. Podjął też "odpowiednie leczenie, które dobrze rokowało".
W październiku 2005 r. Sąd Apelacyjny w Krakowie wymierzył Jackowi A. karę nagany, uznając, iż rażąco uchybił on godności sędziego.
Tydzień po wyroku Jacek A. stawił się w sądzie pod wpływem alkoholu. Nie został dopuszczony do pracy; wracając spowodował kolizję drogową (miał 2,2 prom. alkoholu). Następnego dnia zrzekł się urzędu sędziego. Wobec tego, że nie chronił go sędziowski immunitet, Prokuratura Rejonowa w Skarżysku-Kamiennej postawiła mu już formalny zarzut. Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi do dwóch lat więzienia.
Zrzeczenie się urzędu nie miało związku ze sprawą dyscyplinarną Jacka A. Odwołanie do SN od wyroku I instancji złożył bowiem minister sprawiedliwości, domagając się wobec niego kary "złożenia z urzędu sędziego".
Sędziowski rzecznik dyscyplinarny był przeciwny zaostrzaniu kary, podnosząc przed SN argumenty o chorobie Jacka A., jego innych kłopotach zdrowotnych i ciężkich przejściach rodzinnych.
SN przychylił się jednak do wniosku ministra. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SN Józef Iwulski podkreślił, że zachowanie sędziego "dyskwalifikowało go jako godnego tego urzędu". Właściwie nic gorszego sędzia zrobić nie może - dodał. Karę nagany uznał za "rażąco łagodną", przypominając że jest to druga, po upomnieniu, kara dyscyplinarna dla sędziego, a są jeszcze trzy ostrzejsze pod względem surowości.
My nie sądzimy go za chorobę, ale za zachowanie - oświadczył sędzia Iwulski. Podkreślił, że jeśli jakiś sędzia popada w chorobę utrudniającą mu pracę, może wziąć urlop dla ratowania zdrowia albo też uzyskać orzeczenie lekarskie o niezdolności do wykonywania zawodu i przejść w stan spoczynku. Inaczej sędzia ryzykuje poważnymi konsekwencjami prawnymi - przestrzegł Iwulski.
Według SN, wymierzona kara nie pozbawia Jacka A. prawa do podjęcia pracy w charakterze np. radcy prawnego lub adwokata, choć uniemożliwia mu automatyczny wpis do tych korporacji (do czego mają prawo sędziowie odchodzący z zawodu).