Ściany na katowickim rynku pokryły kwiaty. Będzie więcej wertykalnych ogrodów
Gdy w centrum Katowic stanęła ściana, ludzie zaczęli zastanawiać się o co w tym wszystkim chodzi. Po co komu kawałek muru w sercu miasta? Teraz, gdy zaczynają pokrywać go rośliny, opinie stają się mnie krytyczne.
Betonowy mur u zbiegu ulicy Moniuszki, alei Korfantego i rynku przez pewien czas mieszkańcy nazywali "murem berlińskim". Teraz, gdy jest pokrywany roślinami, wywiera bardziej pozytywne emocje.
- Wygląda to świetnie, w końcu zieleń będzie w centrum miasta - cieszy się mieszkanka Katowic, przechodząc obok wertykalnego ogrodu. - Oby urzędnicy mieli więcej takich pomysłów - dodaje.
Słowo "wertykalny" nie oznacza nic innego jak pionowy. Stojący od pewnego czasu przy rynku mur został obsadzony roślinami w zeszłym tygodniu.
W planach przebudowy centrum Katowic widnieją trzy takie ściany z kwiatami. Każda z nich ma być innej długości, a najdłuższa ma mieć aż 40 metrów. Po obu stronach mają znajdować się ogrody o łącznej powierzchni ok. 500 metrów kwadratowych, składające się z jałowców, goździków, konwalii, berberysów, płomyków, macierzanek, hortensji i laurowiśni.
Na razie stoi tylko jedna ściana, a urzędnicy czekają na opinie mieszkańców. Po pierwszej fali krytyki prezydent Uszok zapewnił, że jeśli mury się nie spodobają, można je zdemontować.
Wśród przechodniów znajdują się także sceptycy. - Jasne, dobrze to wygląda teraz. Ale co z zimą? Chyba lepiej taka roślinność sprawdzałaby się w cieplejszym klimacie - powątpiewa druga z zapytanych osób.
Urzędnicy zapewniają zaś, że zieleń będzie całoroczna. W założeniu ogrody wertykalne mają odgradzać od hałasu park miejski w pobliżu banku i placu Obrońców Katowic. Pomiędzy dawnym Domem Prasy a Zenitem powstanie zaś plac Kwiatowy.