ŚwiatSarkozy: jestem szczęśliwy, że przyjadę do Polski

Sarkozy: jestem szczęśliwy, że przyjadę do Polski

- Jestem szczęśliwy, że jadę do Polski 6 grudnia
- powiedział prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Jak
podkreślił, oprócz spotkania z dalajlamą będzie tam rozmawiał z
premierem Donaldem Tuskiem oraz innymi premierami państw Unii o
pakiecie klimatyczno-energetycznym.

Sarkozy: jestem szczęśliwy, że przyjadę do Polski
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

- Jestem szczęśliwy, bo przyjazd do Polski będzie okazją, by poczynić postęp w negocjacjach z premierem Polski w sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego - powiedział Sarkozy po szczycie UE-Rosja w Nicei. Jak dodał, w Polsce spotka się z innymi premierami państw Unii, których zaprosił Donald Tusk.

- Poza tym 6 grudnia jest moje święto i mam nadzieję, że o tym nie zapomnicie (czyli świętego Mikołaja - po francusku Nicolas) - dodał.

6 grudnia odbędzie się w Gdańsku szczyt w sprawie pakietu energetyczno-klimatycznego z udziałem przywódców państw Europy Środkowej i Wschodniej. Mają w nim uczestniczyć oprócz polskiego premiera i francuskiego prezydenta także przywódcy Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii oraz Litwy, Łotwy i Estonii.

Wizyta Sarkozy'ego zbiega się z gdańskimi obchodami 25. rocznicy przyznania Pokojowej Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie. Na marginesie konferencji z tej okazji Sarkozy spotka się także z duchowym przywódcą Tybetańczyków dalajlamą.

Nie dojdzie natomiast do spotkania Sarkozy'ego z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Sarkozy kilkakrotnie zapowiadał, że 6 grudnia spotka się z nim, by - jak deklarował - przekonywać polskiego prezydenta do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Prezydencki minister Michał Kamiński podał jednak, że nie dojdzie do spotkania obu polityków, ponieważ w tym czasie polski prezydent będzie przebywał z wizytą w Azji.

Kamiński podkreślił, że strona francuska proponowała, by prezydenci spotkali się 6 grudnia w Polsce, ale Kancelaria Prezydenta od początku uprzedzała, że to data "ryzykowna", bo w tym czasie Lech Kaczyński ma odwiedzić Azję.

Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)