Saddam, były władca Iraku, oskarżony o ludobójstwo
Słowo Saddama Husajna było prawem
przez 30 lat naznaczonych wojnami, masakrami i torturami. Rządził
Irakiem żelazną ręką i marzył o przewodzeniu wszystkim Arabom. Teraz stanął przed sądem w nowym procesie, oskarżony o
ludobójstwo na Kurdach i zagrożony karą śmierci.
Niech was nie kuszą wygodne ścieżki, bo aby coś osiągnąć w życiu, trzeba kroczyć ścieżkami, na których stopy ranią się i krwawią - powiedział kiedyś i to dictum doprowadziło go do katastrofalnych wojen z sąsiadami i w końcu do utraty władzy po inwazji wojsk amerykańskich w 2003 roku.
Saddam, którego imię znaczy w wolnym tłumaczeniu "mocno uderzający", odpowiada teraz za zbrodnię ludobójstwa popełnioną podczas zbrojnej operacji przeciwko irackim Kurdom w roku 1988. W październiku usłyszy zaś wyrok w innym procesie, o masakrę 148 szyitów, których zabito w odwecie za zamach na dyktatora dokonany w 1982 roku w miejscowości Dudżail.
W obu sprawach grozi mu kara śmierci przez powieszenie. Sędziowie śledczy przygotowują już następne oskarżenia - o krwawe stłumienie powstania szyitów w 1991 roku, morderstwa polityczne, próbę wyniszczenia niepokornych Arabów Błotnych (Madanów) z mokradeł między Tygrysem i Eufratem oraz inwazję na Kuwejt.
Iran zażądał osądzenia Saddama za wywołanie wojny iracko- irańskiej, w której zginął milion ludzi. Jest niemal pewne, że były prezydent nigdy nie wyjdzie żywy z więzienia.
Schwytany w grudniu 2003 roku i sądzony w pierwszym procesie od października zeszłego roku, Saddam Husajn nie przestał walczyć o swe miejsce w historii. Przed sądem i umieszczonymi tam kamerami telewizji zachowuje się buńczucznie. W zeszłym miesiącu powiedział, że woli być rozstrzelany niż powieszony.
Jednak chociaż dyplomaci amerykańscy w Bagdadzie przedstawiają procesy Saddama jako katharsis, rozładowanie emocji dla milionów Irakijczyków, którzy spędzili długie lata w cieniu posągów i portretów dyktatora, wielu z nich prawie nie zwraca uwagi na prace trybunału.
Proces znalazł się bowiem w cieniu krwawej przemocy na tle wyznaniowym, spychającej kraj w otchłań wojny domowej. W lipcu fanatycy i terroryści zabili około 3500 irackich cywilów.
Polityka Saddama zaostrzała napięcia między Arabami i Kurdami oraz między szyicką większością i uprzywilejowaną arabską mniejszością sunnicką, do której sam należy. Jednak okrutne metody, które stosował, utrzymywały te napięcia pod kontrolą.
Napięcia te ujawniły się wszakże z nową siłą po amerykańskiej inwazji i doprowadziły najpierw do rebelii sunnickiej, a potem do wybuchu walk między fanatykami sunnickimi i szyickimi. Zginęło w nich już kilkadziesiąt tysięcy Irakijczyków. 69-letni Saddam, który z sali sądowej kilkakrotnie wzywał Irakijczyków, by zaniechali bratobójczych walk i skupili się na zabijaniu Amerykanów, zawsze dbał o swój wizerunek przywódcy, zdając sobie sprawę, jak bardzo pomaga to utrzymywać się u władzy w kraju utworzonym po I wojnie światowej przez Brytyjczyków z mozaiki społeczności etnicznych i wyznaniowych.
Gdy rządził Irakiem, odwoływał się raz do nacjonalizmu arabskiego, kiedy indziej do irackiego patriotyzmu albo islamu. Występował publicznie w tradycyjnych strojach irackich wieśniaków, w mundurze wojskowym albo w garniturach szytych na modłę zachodnią.
W sądzie stara się sprawiać wrażenie pobożnego muzułmanina, przychodzi bez krawata, w ciemnym ubraniu i z egzemplarzem Koranu w ręku. Wciąż nazywa siebie prezydentem Iraku.
Stanowisko to objął w 1979 roku. Było to ukoronowanie jego kariery w panarabskiej partii Baas, która doszła do władzy w 1968 roku w wyniku zamachu stanu. Jako prezydent otoczył się krewnymi ze swego rodzinnego miasta Tikrit i trzymał Irakijczyków w stalowym jarzmie mimo krwawych wojen, powstań, spisków i prób zamachów na jego życie.
W latach 80. Saddam Husajn był sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, które po cichu wspierały go w wojnie z szyickimi fundamentalistami z Iranu. Gdy jednak w 1990 roku Irak okupował zasobny w ropę naftową Kuwejt, Saddam stał się jednym z głównych wrogów Waszyngtonu.
W okresie poprzedzającym zbrojną interwencję w Iraku w marcu 2003 roku Waszyngton demonizował Saddama, przedstawiając go jako tyrana, który zagraża światu, bo rozporządza bronią masowego rażenia i sprzymierzył się z międzynarodowym terroryzmem. Po obaleniu Saddama ujawniono i odkryto liczne dowody jego zbrodni, w tym masowe groby z tysiącami ciał ofiar reżimu, najczęściej Kurdów i szyitów.
Jednak wojska USA nie znalazły nic, co mogłoby potwierdzić zarzuty, że Saddam miał broń masowej zagłady albo utrzymywał kontakty z Al-Kaidą, wysunięte przed interwencją w Iraku jako jej główne uzasadnienie.