Sąd: operator Fukushimy odpowiedzialny za samobójstwo kobiety
Sąd w Japonii orzekł, że operator elektrowni jądrowej Fukushima, Tokyo Electric Power Co. (TEPCO), odpowiada za samobójczą śmierć kobiety po katastrofie nuklearnej i musi wypłacić jej rodzinie w przeliczeniu prawie pół miliona USD zadośćuczynienia.
26.08.2014 | aktual.: 26.08.2014 09:05
Decyzja sądu może stać się precedensem w podobnych sprawach w przyszłości - ocenia agencja Reutera.
Mąż zmarłej Mikio Watanabe twierdzi, że TEPCO ponosi odpowiedzialność za śmierć jego żony Hamako, która wpadła w depresję, a następnie w lipcu 2011 roku, kilka miesięcy po katastrofie, oblała się benzyną i podpaliła. Jak pisze japońska agencja Kyodo, kobieta popełniła samobójstwo, gdy na krótko wróciła do opuszczonego domu.
Zdaniem oskarżenia stan psychiczny Hamako Watanabe pogorszył się, bo nie wiedziała, kiedy będzie jej wolno wrócić do domu, a kurza ferma, na której pracowała z mężem, została zlikwidowana.
Sąd nakazał operatorowi elektrowni wypłacenie bliskim kobiety zadośćuczynienia w wysokości 49 mln jenów, czyli ok. 472 tys. dolarów. Watanabe domagał się 91 mln jenów.
Prawnicy TEPCO przyznali, że katastrofa w elektrowni stanowiła dla kobiety psychiczne obciążenie. Podkreślali jednak, że wpływ na jej stan mogły mieć również inne czynniki, a ona sama jeszcze przed wypadkiem miała problemy ze snem i przyjmowała leki.
11 marca 2011 roku silne trzęsienie ziemi i gigantyczna fala tsunami spowodowały awarię systemów chłodzenia i w rezultacie stopienie się prętów paliwowych w elektrowni atomowej Fukushima I we wschodniej Japonii. Awaria spowodowała znaczną emisję substancji promieniotwórczych. Była to największa katastrofa nuklearna od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.
Konieczna była ewakuacja ponad 150 tys. mieszkańców, z których jedna trzecia ponad trzy lata później wciąż nie może wrócić do swoich domów i mieszka w prowizorycznych lokalach.
Nie był to pierwszy taki pozew przeciw TEPCO, który wiele takich spraw uregulował za pośrednictwem specjalnego rządowego systemu rozpatrywania sporów. Operator nie chce jednak podać, z iloma takimi sprawami miał już do czynienia ani ile wydał na rekompensaty.