Różaniec do granic był hitem. Znalazł się ktoś, kto chce na tym zarobić
Akcja 'Różaniec do granic" stała się już znana na całym świecie, a w Polsce zgromadziła setki tysięcy wiernych. Właśnie znalazł się ktoś, gotowy podczepić się pod ten sukces. Chce wykorzystać zauroczenie Polaków modlitwą różańcową, zamieniając to w rzekę pieniędzy. Ostrzegamy, pilnujcie portfela swojej babci, zanim zrobi coś nierozsądnego.
09.10.2017 | aktual.: 10.10.2017 08:02
Akcja wygląda tak: otwierasz skrzynkę pocztową, a tam wypada gruba koperta. W środku prezent - różaniec. Za darmo. Do tego zaadresowany imiennie kilkustronicowy list na temat różańca, objawień, odkupień, przebudzenia sumień Polaków. Do przesyłki dołączone są druki przekazu pocztowego z prośbą o wsparcie finansowe. Jest też "oferta". Za 50 złotych wpłaty nadawca proponuje modlitwę w imieniu darczyńcy. Przy wpłacie 150 złotych jest już pakiet "na bogato" z mszą w intencji powodzenia życiowych przedsięwzięć.
- Jak to zobaczyłam, aż mną zatrzęsło. Skąd mieli moje dane osobowe: adres i podwójne nazwisko, którym posługuję się tylko w kontaktach urzędowych Nie mam nic wspólnego z instytucjami religijnymi i nigdy nie udostępniałam im moich danych - pisze na forum internetowym Ania.
- Chciałam zwyczajnie wyrzucić to do kosza, ale nie wypada. Różaniec to w końcu symbol religijny - mówi WP pani Krystyna z Olsztyna. Podobnie zdziwionych i zaskoczonych są już tysiące.
Chytry różaniec
Akcja do złudzenia przypomina naciąganie przez pocztowych cwaniaków. Takich, którzy oferują płatny wpis do ewidencji gospodarczej - podczas gdy zarejestrowanie działalności w rządowym serwisie CEIDG jest bezpłatne. Na pewno słyszeliście o oszustach wysyłających pocztą nigdy niezamówione książki i broszury, a potem domagających się od swoich ofiar horrendalnych kwot. Najbardziej bezczelni kombinatorzy wysyłają do firm faktury licząc, że w natłoku korespondencji ktoś kliknie przelew. Mimo ostrzeżeń Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych taki proceder wciąż kwitnie. Widocznie wciąż trafiają się naiwni.
Tym razem pocztowa ofensywa z darmowym różańcem zbiegła się z finałem ogólnopolskiej akcji Różaniec do granic. Skoro wokół głośnej na całym świecie różańcowej modlitwy udało się wyzwolić tyle emocji w Polakach, to organizatorzy zdają się liczyć na proporcjonalnie duży strumień pieniędzy Akcja bazuje na powszechnie wykorzystywanym w handlu psychologicznym mechanizmie wdzięczności. Jeśli otrzymujemy coś za darmo, zazwyczaj czujemy się zobowiązani do wyrównania rachunku.
Ale biznes! Ponad 600 tys. przesyłek
Okazuje się, że za tysiącami przesyłek stoi Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej Instytut Ks. Piotra Skargi z Krakowa. To świecka organizacja, która w ten sposób zbiera środki na działalność. Jej misją jest obrona wartości i zasad chrześcijańskich w życiu publicznym. Chwali się takimi akcjami jak „Nie wstydzę się Jezusa”, w której wzięła udział tenisistka Agnieszka Radwańska. Ponadto stowarzyszenie deklaruje obronę życia od poczęcia, tradycyjnego modelu rodziny, nawracanie młodych i od lat prowadzi krucjatę przeciw gender i „in vitro”.
- Wpłaca ten, kto chce - usłyszeliśmy od pracownika biura. Dowiedzieliśmy się tam jedynie, że akcja promuje 100-lecie objawień fatimskich. - Nie ma takiego problemu osobistego, ani rodzinnego, którego nie można rozwiązać przy pomocy Różańca - zachęcają w stowarzyszeniu. Jak twierdzą autorzy akcji, do domów Polaków trafiło ponad 678 tysięcy różańców. Nie podają jednak, ile wpłat wpłynęło od obdarowanych. Zapewniają, że dane osobowe adresatów zostały zdobyte legalnie, czyli zakupione na rynku.
Nie popuszczą
Już kilka lat temu przeciwko natarczywym pismom kierowanym do parafian zaprotestowała krakowska kuria. - Stowarzyszenie oraz Instytut nie posiadają aprobaty Arcybiskupa Krakowskiego, a podejmowane przez nie inicjatywy religijne nie zostały uzgodnione z Kurią Metropolitalną w Krakowie - czytamy w komunikacie. W kolejnych zdaniach kuria ostrzegała, że w przypadku jakiejkolwiek reakcji na przesyłkę, stowarzyszenie w sposób uciążliwy narzuca kontynuowanie kontaktów i zamawianie dalszych materiałów.
Potwierdza to pan Stanisław z Warszawy, jedna z ostatnich ofiar "chytrego różańca". - Naciągają głównie ludzi starszych. Sprawdziłem, że to czysty biznes bazujący na łatwowierności i manipulacji. Msze zamawiają, ale jedną na miesiąc, i to w imieniu miliona korespondencyjnych klubowiczów. Jednocześnie są bardziej skuteczni od firm finansowych. Uwolniłem się od nich, żądając prawnego usunięcia moich danych osobowych z ich baz - opowiada były subskrybent.