Róża Thun: coraz więcej jest walczących, podszywających się pod katolicyzm polityków
- Widać coraz więcej walczących, podszywających się pod katolicyzm polityków, i to niezależnie, czy są w zakonnych sukienkach, w sutannach czy w cywilnych garniturach - powiedziała w "Polityce" Róża Thun, posłanka do Parlamentu Europejskiego, w rozmowie o życiu i roli katolików w świecie opanowanym przez fundamentalistów i antyklerykałów i myleniu światopoglądu z polityką. - Dla mnie krzyż jest znakiem miłości do tego stopnia, że oddaje się życie za drugiego człowieka. Tak byłam wychowana i w to wierzę, a ci z krzyżami na mnie też nienawistnie krzyczą - mówi Róża Thun.
12.02.2014 | aktual.: 12.02.2014 09:26
Janina Paradowska: W pani książce, która niebawem się ukaże, jest rozdział poświęcony księżom w pani życiu, a szerzej mówiąc Kościołowi i środowiskom katolików świeckich. Ten krąg ludzi kształtował pani światopogląd, był ważną częścią życia. Róża Thun, Polka, katoliczka, wierząca, praktykująca i jeszcze przekonana Europejka - jak to wszystko dziś pogodzić? Tamtego pani świata już nie ma.
Róża Thun: Fantastyczni księża oczywiście są, są świetne parafie i fantastyczni katolicy też, ale widać ich coraz mniej. Widać za to coraz więcej walczących, podszywających się pod katolicyzm polityków, i to niezależnie, czy są w zakonnych sukienkach, w sutannach czy w cywilnych garniturach. Widać też drugie, coraz bardziej radykalne ekstremum i nie wiem, czy jest jeszcze w środku przestrzeń dla tych, którzy nie chcą nieustannej walki, dla ludzi, powiedziałabym, normalnych. Wydaje mi się, że ta przestrzeń niesłychanie się zawęża i że zasadnicza formacja chrześcijańska, czyli w Polsce katolicka, uważająca, że najważniejsza jest miłość bliźniego i odpowiedzialne życie, nie ma dziś głosu. Jest mało miejsc, w których możemy na ten temat rozmawiać. (...)
Mój dyskomfort polega też na tym, że coraz częściej katolik ma wizerunek kogoś, kto jest politycznie zaangażowany po stronie skrajnej prawicy, kto maszeruje z krzyżami, wznosząc hasła nienawistne, nacjonalistyczne, pielgrzymuje na Jasną Górę, aby demonstrować kibolskie bicepsy albo brać udział w czysto politycznej manifestacji. Dla mnie krzyż jest znakiem miłości do tego stopnia, że oddaje się życie za drugiego człowieka. Tak byłam wychowana i w to wierzę, a ci z krzyżami na mnie też nienawistnie krzyczą.
Źródło: Polityka