Rolnik pracuje w instytucie informatycznym. Jest w partii Gowina
Wójt z Podlasia został pracownikiem Instytutu Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej. Pracę dla członka swojej partii miał załatwić Jarosław Gowin. Według portalu wyborcza.pl, wójt nie musi przychodzić do pracy, żeby pobierać pensję.
Stanisław Derehajło przez 18 lat był wójtem gminy Boćki. W ubiegłym tygodniu zakończył urzędowanie w siedzibie gminy i rozpoczął pracę w Warszawie. Poza pracą w NASK został też doradcą Jarosława Gowina. Odpowiada za sprawy samorządu terytorialnego. W lokalnych mediach przyznał, że do Warszawy ściągnął go właśnie minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Jak podał lokalny portal współczesna.pl, nie ma w tym nic dziwnego. Były wójt gminy Boćki zna Jarosława Gowina z jednej partii. W rozmowie z portalem żartował, że lepiej będzie jak mieszkańcy będą mieć kogoś swojego w Warszawie. A już na poważnie dodał, że propozycje pracy dostawał wcześniej. Zapewnił też, że nadal będzie mieszkańcem gminy Boćki.
Były wójt nie musi pojawiać się w biurze
Według wyborczej.pl, zatrudnienie Stanisława Derehajły w NASK wywołało oburzenie wśród pracowników tej instytucji. Nikt nie wie gdzie były wójt, który wcześniej był rolnikiem, ma gabinet i jaki numer telefonu.
Gazeta zapytała w NASK o Stanisława Derehajłę. W odpowiedzi napisano, że były wójt pracuje tam od 19 kwietnia i zajmuje się realizacją pilotażowego programu Ogólnopolskiej Sieci Informacyjnej. Jego celem jest opracowanie i wdrożenie technicznego modelu dostępu do bezpiecznego szerokopasmowego internetu w szkołach. Ma zajmować się jeszcze serwisami o charakterze dydaktycznym.
Wójt lubi wyzwania
Według NASK doświadczenie byłego wójta jest bardzo przydatne, ponieważ program ma być wdrażany początkowo województwie podlaskim i mazowieckim. A swojego biura nie ma, ponieważ w jego kompetencjach leżą spotkania i konsultacje z samorządowcami.
Jak twierdzi wyborcza.pl, Stanisław Derehajło może zarabiać w NASK od 12 do 29 tys. zł. Choć były wójt w wywiadzie dla współczesnej.pl zapewniał, że nie o pieniądze chodzi. A propozycję pracy przyjął, ponieważ lubi wyzwania.
Źródło: wyborcza.pl, wspolczesna.pl