Rodziny ofiar o wyroku dla Moussaoui'ego
Wielu krewnych i przyjaciół ofiar zamachów 11 września 2001 r. oceniło środowy wyrok, skazujący Zacariasa Moussaoui'ego na dożywocie, jako sprawiedliwy.
Przeważały głosy, że "sprawiedliwości stało się zadość" oraz życzenie, aby teraz przed sądem stanęli inni terroryści odpowiedzialni za przeprowadzenie zamachów.
Całym sercem popieram dzisiejszą decyzję sądu - powiedział Abraham Scott, którego żona zginęła w Pentagonie. Carrie LeMack, której matka znajdowała się w jednym z porwanych samolotów, zauważyła, że dla wielu rodzin wyrok może nie wydawać się sprawiedliwy, ale ona jest dumna z sędziów i wie, że jej mama też by była.
Część rodzin nie kryje jednak rozgoryczenia. Al Santora, ojciec strażaka, który zginął w akcji ratunkowej, oznajmił, że początkowo też uważał karę dożywocia za satysfakcjonującą, ale zmienił zdanie, gdy usłyszał Moussaoui'ego zeznającego w sądzie. On chciał zabić tylu Amerykanów, ilu był w stanie - przypomniał.
Rodziny ofiar ataku mogły śledzić proces na monitorach telewizyjnych zainstalowanych w sądach w kilku miastach. Niektórzy krewni opowiedzieli w sądzie o swoim cierpieniu związanym z utratą ukochanych osób.
Sąd przysięgłych w Alexandrii na przedmieściu Waszyngtonu skazał w środę 37-letniego Moussaoui'ego na dożywocie. W procesie jedynego terrorysty, oskarżonego w USA o współudział w przygotowaniu ataku 9/11, w grę wchodziła tylko kara dożywotniego więzienia lub śmierci.