Roboty coraz częściej operują
Tej inwazji już nikt nie powstrzyma. Roboty wkraczają na operacyjne sale. Cięcia mechanicznego chirurga są bardziej precyzyjne, pacjent traci mniej krwi i szybciej wraca do zdrowia - pisze Jennifer Barrett we współpracy z Julią Linard w tygodniku "Newsweek".
29.12.2005 | aktual.: 29.12.2005 10:20
Użycie robotów do przeprowadzania operacji jeszcze niedawno traktowano jak opowieści fantastycznonaukowe. Ale w 2005 r. za pomocą tych maszyn specjaliści przeprowadzili w USA prawie 37 tys. zabiegów - od operacji wszczepienia by-passów przez transplantację nerek po wycięcie macicy. To o połowę więcej niż rok wcześniej. Analitycy przewidują, że w 2006 r. liczba ta się podwoi.
W Europie tego typu operacje nadal należą do rzadkości. W 2004 r. wykonano ich zaledwie kilka tysięcy i ze względu na ceny robotów (najdroższy kosztuje milion dolarów, tańsze są po 120 tys. dolarów) - liczba ta raczej szybko nie wzrośnie.
- Na razie nic nie zapowiada, by urządzenia te miały wkrótce potanieć, ale za 10, 20 lat - kto wie? W medycynie wiele nowości, nawet te najdroższe czy budzące ogromne kontrowersje, jak choćby przeszczep serca, po latach zaczyna być wykonywanych niemal rutynowo - przypomina prof. Andrzej Bochenek z I Kliniki Kardiochirurgii Śląskiej Akademii Medycznej. Profesor kieruje jedyną w Polsce kliniką, gdzie wykorzystuje się roboty i co roku za ich pomocą wykonuje ponad 100 operacji.
Szkoda że tak niewiele, bo zalety robotów są ogromne. Pacjenci podczas operacji tracą mniej krwi i mniej cierpią. Rzadziej też pojawiają się u nich komplikacje. Krócej przebywają w szpitalu i szybciej dochodzą do pełnej sprawności niż pacjenci po zwykłych operacjach, i to niekiedy nawet ci, którzy przeszli zabiegi laparoskopowe. Podczas tych operacji wykonuje się tylko kilka niewielkich nacięć, przez nie wprowadza się odpowiednie narzędzia i bezpośrednio nimi manipuluje - pisze Jennifer Barrett we współpracy z Julią Linard w tygodniku "Newsweek".