PolskaRobert Mazurek opowiedział na antenie o chorobie córki. "Mogłam tego telefonu nie odebrać"

Robert Mazurek opowiedział na antenie o chorobie córki. "Mogłam tego telefonu nie odebrać"

Robert Mazurek zazwyczaj przepytuje w studiu gości związanych z polityką. Tym razem zrobił wyjątek i zaprosił do rozmowy szefową Kliniki Onkologii Centrum Zdrowia Dziecka. Szybko wyszło na jaw, że łączy go z nią trudna i poruszająca historia.

Robert Mazurek opowiedział na antenie o chorobie córki. "Mogłam tego telefonu nie odebrać"
Źródło zdjęć: © RMF FM
Magdalena Nałęcz-Marczyk

"Co pani robiła 2 grudnia 2010 roku o godzinie 17:30" - zapytał prof. Bożennę Dembowską-Bagińska prowadzący rozmowę w studiu RMF FM Robert Mazurek.

Szefowa Kliniki Onkologii Centrum Zdrowia Dziecka była wyraźnie zaskoczona takim pytaniem. - Nie pamiętam - odpowiedziała. Dziennikarz stwierdził, że on za to pamięta "doskonale", ponieważ Dembowska-Bagińska odebrała telefon od niego. - Od zrozpaczonego, zszokowanego ojca, który się dowiedział, że jego niespełna 8-letnia córka ma gigantycznego raka wątroby - dodał.

Wtedy szefowa Kliniki Onkologii Centrum Zdrowia Dziecka przyznała, że wcale nie musiała odbierać tego telefonu, bo dziennikarz dzwonił do sekretariatu, a ona miała wtedy dyżur. - Ale sobie pomyślałam, jak to na onkologii, że pewnie jakiś zdesperowany człowiek szuka pomocy. I dlatego odebrałam ten telefon od pana - stwierdziła.

Robert Mazurek mówi o swojej wizycie w klinice onkologii

Mazurek przyznał, że gdy potem przyjechał do kliniki, był "ciężko przerażony". I zaznaczył, że Dembowska-Bagińska, razem ze swoją byłą szefową, prof. Danutą Perek, "uratowały życie jego córce", więc "zawsze będzie to pamiętał".

- W chwili obecnej, w 2019 roku, mamy taką sytuację w onkologii dziecięcej, że ratujemy 80 proc. pacjentów. Czyli na 100 dzieci, które się zgłasza do nas, 80 jest wyleczonych. Trwale wyleczonych - powiedziała Dembowska-Bagińska i dodała, że córka dziennikarza - Zosia - jest tego przykładem.

I przyznała, że wiele osób rezygnuje z "chemii", bo zagląda do internetu i ufa "teoriom spiskowym". - Wszyscy sobie wyobraźmy, że jeżeli ja bym wiedziała, że jest ta cudowna metoda, tzw. cudowny lek, to sama bym po niego wysłała rodziców - stwierdziła.

Źródło RMF FM

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)