Reporter TVN stanie przed sądem za prowokację dziennikarską
Prokuratura Rejonowa w Warszawie oskarżyła
reportera telewizji TVN Grzegorza Kuczka o posługiwanie się
podrobionym dowodem osobistym. Użył on fałszywego dowodu, by
udowodnić luki w systemie weryfikacji dokumentów.
20.12.2004 | aktual.: 20.12.2004 15:47
Prawnicy, medioznawcy i dziennikarze, którzy uczestniczyli w konferencji prasowej w Warszawie, są zaniepokojeni postawieniem dziennikarza przed sądem za dziennikarską prowokację.
Zdaniem prawnika prof. Piotra Kruszyńskiego, w działaniu Kuczka nie można dopatrzyć się cech przestępstwa. Według niego, zachowanie dziennikarza TVN można interpretować jedynie jako działanie w stanie wyższej konieczności lub czyn o niskiej szkodliwości społecznej.
Stan wyższej konieczności, w największym skrócie, polega na tym, że poświęca się jedno dobro, dla ratowania innego dobra. Z taką sytuacją mamy tu do czynienia: dziennikarz posłużył się sfałszowanym dowodem osobistym, ale zrobił to po to, by wykazać nieszczelność systemu - tłumaczył prof. Kruszyński.
Można uznać, że jego czyn odznaczał się niskim poziomem szkodliwości społecznej. Aby przypisać komuś przestępstwo nie wystarczy bowiem stwierdzić, że naruszył przepisy, należy jeszcze stwierdzić złą wolę i że przestępstwo było w jakiś sposób niebezpieczne dla interesu społecznego. Tu jest sytuacja zupełnie odwrotna - podkreślił.
Jak zaznaczył, w demokratycznym państwie prawnym media muszą działać swobodnie. Inaczej mamy do czynienia z jakimś kagańcem, wprowadzoną kuchennymi drzwiami cenzurą. Wniesienie tego aktu oskarżenia jest zjawiskiem kuriozalnym, niestety nie pierwszym i boję się, że nie ostatnim w Polsce - powiedział prof. Kruszyński.
Zdaniem Julii Pitery z Transparency International Polska (TI), sytuacja ta może budzić niepokój. Wszyscy wiedzą o tym, że państwo jest słabe, że instytucje państwa są słabe. Powstaje pytanie, w jaki sposób można zwrócić uwagę rządzących na nieprawidłowości. Jeżeli dziennikarze są karani za prowokacje, to co mogą zrobić? - zastanawiała się Pitera.
Zdaniem producent programu TVN "Uwaga!", Moniki Szymborskiej, prokuratura kierując akt oskarżenia przeciw reporterowi podważa zasadność posługiwania się prowokacją dziennikarską jako metodą zbierania dowodów. Wszyscy wiemy, że żyjemy w kraju, w którym nic nikogo nie kompromituje i jak się nie dysponuje twardymi dowodami, to można wszystkiemu zaprzeczyć i każdej sprawie ukręcić łeb - powiedziała.
Był to czysty materiał dziennikarski. (...) Dla nas jest to pewnego rodzaju sondowanie, jak głęboko można poskromić media - powiedział dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.
15 lutego w programie "Uwaga!" ukazał się reportaż, w którym dziennikarz Grzegorz Kuczek przy pomocy fałszywego dowodu osobistego - który bez kłopotu kupił na bazarze - wynajął wyposażone mieszkanie, wypożyczył samochód, narzędzia budowlane, sprzęt narciarski i płyty CD.
Dziennikarz próbował także założyć konto bankowe. System komputerowy poinformował o niewłaściwym numerze pesel, mimo to pracownica banku nie powiadomiła policji ani ochrony. Kilka dni później reporterzy ponownie pojawili się w banku informując o przeprowadzonej prowokacji dziennikarskiej. Po tej wizycie pracownica banku złożyła doniesienie do prokuratury.