Renegocjacja umowy, rekonstrukcja rządu. Koalicjanci krytycznie o zapowiedzi Tuska
Zapowiedź premiera dotycząca renegocjacji umowy koalicyjnej i rekonstrukcji rządu w Trzeciej Drodze i Lewicy jest odbierana z dystansem. Przynajmniej do czasu rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich. - Jeśli wygra Nawrocki, to te zapowiedzi nie będą miały żadnego znaczenia - mówi WP jeden z liderów koalicji. Inny dodaje, że słowa Tuska nie pomagają w mobilizacji struktur, które mają wspierać Trzaskowskiego.
- Chciałbym renegocjacji umowy koalicyjnej - zapowiedział we wtorek Donald Tusk w TVP Info. Szef rządu nie odsłonił jednak szczegółów. - Nie wszyscy mają obecnie powody do radości. Musi ochłonąć atmosfera po wyborach. W czerwcu na spokojnie wrócę do rozmów z partnerami koalicyjnymi, żeby ten rząd był mniej liczebny, ale w dobrych proporcjach - dodał w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz.
Szczególnie druga część wypowiedzi premiera zwróciła uwagę koalicjantów. Trzecia Droga i Lewica nie mówią "nie" nowemu otwarciu i negocjacjom w sprawie zmian, ale obawiają się, że Tusk chce, by rekonstrukcja stała się pretekstem do "przycięcia" mniejszych partii i próby wchłonięcia ich do Koalicji Obywatelskiej. Rozmówcy WP w większości nie chcą jednak rozwijać konfliktowych scenariuszy, bo podkreślają, że "w przypadku wygranej Karola Nawrockiego żadnego nowego otwarcia nie będzie".
- Renegocjacji umowy wykluczyć się nie da, ale teraz najważniejsze są wybory prezydenckie i wygrana Rafała Trzaskowskiego. Czas na negocjacje będzie w czerwcu, teraz w ogóle o tym nie myślimy. Chyba pan premier też zdaje sobie z tego sprawę, że jeżeli Nawrocki wygrałby prezydenturę, będziemy mieli gigantyczne perturbacje - mówi WP poseł Tomasz Trela z Lewicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brejza ostro o Nawrockim. "Bramkarz Nowogrodzkiej"
Koalicjanci żądają przestrzeni
W podobnym tonie mówi Jarosław Rzepa z PSL. - Myślę, że premier uzgodni szczegóły z liderami koalicji. Pewnie nowe otwarcie jest nam potrzebne, ale mam nadzieję, że to będzie nowe otwarcie z Rafałem Trzaskowskim, który jako prezydent będzie nas mobilizował do cięższej pracy - podkreśla poseł.
- Wypowiedź premiera czytam jako kampanijną, a wręcz świadczącą o nerwowości. Teraz musimy szukać tego, co nas łączy w koalicji, żeby się wzajemnie mobilizować. Zaczynanie tematu rekonstrukcji nie ma obecnie sensu - mówi nieoficjalnie WP ważny polityk z szerokiego kierownictwa koalicji rządzącej.
Potwierdza to również kolejny głos polityka z obozu władzy. - Mobilizujemy naszych działaczy, bo musimy rozdać setki tysięcy ulotek Trzaskowskiego w całej Polsce. Potrzebujemy ich energii, a oni słyszą, że "nie wszyscy mają powody do radości". Przychodzą więc i pytają, czy Tusk będzie wycinał koalicjantów. Tak się nie buduje mobilizacji - ocenia nasz rozmówca.
Kolejne źródło w rządzie podkreśla, że i PSL, i Nowa Lewica w kolejnych miesiącach staną przed wyborami nowych władz, więc wycinanie szabel ludowców czy ministrów Lewicy może z czasem zdestabilizować sytuacje w tych partiach. O tym, że strzyżenie koalicjantów byłoby niewłaściwą strategią wprost mówi w WP Jarosław Rzepa z PSL.
- Ważne jest to, żeby każdy z koalicjantów miał przestrzeń do funkcjonowania i budowania poparcia. Chodzi o dbanie o swój obszar elektoratu, który będzie potrzebny przy wyborach. To jest potrzebne, by stworzyć większość parlamentarną. PiS tego nie rozumiał i choć w 2023 roku miał najlepszy wynik, nie był w stanie zbudować większości. Tak samo w przypadku PO, bo samodzielne rządy Platformy raczej nie są możliwe obecnie w Polsce. To nie jest zabieranie poparcia KO, a uzupełnienie go - podkreśla poseł PSL.
Plany zmian z dystansem komentował Szymon Hołownia. - Pan premier po raz drugi zapowiada rekonstrukcję w mediach. Ani razu nie rozmawiał z nami na ten temat. Zmiany w umowie koalicyjnej? Jeżeli ktoś ją otwiera, to wszystkie zmiany są możliwe – stwierdził marszałek Sejmu.
Ewa Szymańska z Polski 2050 dodaje, że widzi otwartość do rozmów, ale inaczej widzi obecnie priorytety. - W tej chwili najważniejsze jest, żeby demokrata został prezydentem Polski, dlatego wspieramy Rafała Trzaskowskiego. Na całą resztę szczegółowych negocjacji dotyczących umowy koalicyjnej, przyjdzie czas po wyborach - podkreśla.
KO: "Symetryczne zmiany". Poseł wskazuje na resort
Posłowie KO zazwyczaj w rozmowach przyznają, że nie znają szczegółowych planów premiera na zmianę umowy koalicyjnej. Wiceminister funduszy Jacek Karnowski pytany o zapowiedzi zmniejszenia rządu, odpowiada, że "jeśli pan premier tak mówi, to zapewne tak musi być", ale nie chce rozmawiać o szczegółach.
O "symetrycznym zredukowaniu rządu" mówi za to Witold Zembaczyński. - Mamy nowy obraz teatru politycznego. Nasi koalicjanci i my zostaliśmy wstępnie zważeni przez wynik wyborczy. Ten obiektywnie duży rząd wymaga optymalizacji, a ta optymalizacja powinna być symetryczna i obejmować wszystkich partnerów. Wówczas będzie sprawiedliwie. Fundamentem jest renegocjacja umowy, która jest możliwa w zgodzie i porozumieniu, ale w nowej rzeczywistości politycznej po wynikach wyborów prezydenckich - podkreśla poseł KO.
Polityk wskazuje, że ma wyższe oczekiwania m.in. wobec resortu klimatu. - Symetryczne zredukowanie rządu zapewni jego większą efektywność i sprawi, że ministerstwa, wobec których można mieć wyższe oczekiwania, np. resort klimatu, będą pracować w sposób, który zapewni przełom. Ten przełom jest konieczny m.in. w sprawie cen nośników energii i tam widzę potrzebę zmian - dodaje.
W sejmowych kuluarach ministra Paulina Hennig-Kloska jest często wskazywana przez posłów jako ta, która ich zdaniem powinna zostać odwołana. Polska 2050 dotychczas nie przewidywała takiej możliwości.
- Najlepszy przegląd rządu ma premier, bo to on za niego odpowiada. A jest to trudny rząd, bo koalicyjny. Okres po wyborach prezydenckich będzie najlepszy, żeby podejmować decyzje - dodaje szef klubu KO Zbigniew Konwiński.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski