PolskaReliga: istnieje dobra wola ze strony rządu

Religa: istnieje dobra wola ze strony rządu

(Radio Zet)

Religa: istnieje dobra wola ze strony rządu
Źródło zdjęć: © RadioZet

29.06.2007 | aktual.: 29.06.2007 10:49

: Świetnie pan wygląda. : Ja i czuję się świetnie. : Dużo pan schudł? : A ja nie schudłem w ogóle. : Naprawdę, tak szczuplej pan wygląda na twarzy. : No tak wyszlachetniałem po tych wszystkich przeżyciach, natomiast nie, waga jest ta sama. : Wącham, wącham nie czuję papierosów. : No i nie palę, to fakt, po 50 paru latach palenia nie palę to rzeczywiście coś jest. : Ale gdzieś powiedział pan, w jakimś wywiadzie, że wróci pan do palenia. : Nie, nie, broń Panie Boże. : W ciągu trzech miesięcy wrócę. : Nie, absolutnie tak nie powiedziałem, natomiast nie byłem pewien, czy sobie dam radę z tym niepaleniem. : Ale daje pan sobie radę? : I ku mojemu zaskoczeniu wielkiemu świetnie, tak jakbym... : A widzi pan, namawiałam pana żeby pan to zrobił. : No właśnie, ale pani redaktor namawiała mnie stosunkowo niedawno, w związku z tym nie wiem, czy by to coś zmieniło. : No dobrze, czyli daje pan sobie radę – nie słuchał pan radia, nie oglądał pan telewizji, nie czytał pan gazet, wyrosło miasteczko namiotowe pod kancelarią
premiera, czy pan będzie namawiał pielęgniarki i tych, którzy przyjechali protestować żeby zwinęli swoje miasteczko? : Zanim to powiedziałem w TVN, tak się złożyło, że powiedziałem, ale stwierdziłem, że chcę tam pojechać. Pojechać, zobaczyć, porozmawiać z nimi, ale tak naprawdę traktuję to dzisiaj jako wizytę towarzyską a nie po to żeby namawiać je – słuchajcie, zwińcie to niepotrzebne, nie, nie. Natomiast te rozmowy, które mam nadzieję pozwolą na zwinięcie tego miasteczka, ponieważ ja sobie wyobrażam, że w tych warunkach, w których panie pielęgniarki spędzają to jest makabra. : Makabra, pomimo tego, że warszawiacy pomagają, jak mogą. : No tak, pomagają jak mogą, ale mimo wszystko no tą całą dobę spędzić tam, zwłaszcza noc, a zwłaszcza jak leje. : I jeszcze głodować, bo niektórzy głodują. : No, a część z nich jeszcze głoduje, to wszystko jest rzeczywiście makabryczne, ale myślę, że ta moja wizyta, że to nie ma takiego celu żebym cokolwiek zmieniał, bo nie jestem w stanie zmienić. Natomiast rozmowy już takie,
które pozwolą przedstawić perspektywę wzrostu płac i propozycje, które przedstawię w poniedziałek, w trakcie tych rozmów myślę, że to będzie dopiero moment, w którym te panie będą mogły rozważać sens zwinięcia tego swojego białego miasteczka. : Czy jest możliwość podpisania układu zbiorowego? : Znaczy, ja bym powiedział tak – tu istnieje dobra wola ze strony rządu, zdecydowanie tak, mówię to z odpowiedzialnością, bo bardzo długą rozmowę przeprowadziłem z premierem. Tu dobra wola naprawdę istnieje. Natomiast istnieją niestety poważne obawy, poważne zastrzeżenia i pierwsze ekspertyzy prawne, z którymi ja się już spotkałem w ministerstwie zdrowia. Są takie, że jest to z punktu widzenia porządku prawnego istniejącego w Polsce po prostu niemożliwe. I to jest problem, bo to jeden z zasadniczych warunków rozumiem przynajmniej związku zawodowego lekarzy jest. No, ale jeśli jest niemożliwe, to jest niemożliwe. : A czy premier zgodził się z pana propozycją żeby podnieść składkę zdrowotną? : Pani redaktor, ja czułem
się w obowiązku powiedzieć to premierowi i dokumentuję to i będę się upierał przy tym. : A co premier na to? : Ja tylko powiem dlaczego będę się upierał : Ja wiem dlaczego pan się upiera, ale co premier na to? : Trochę jestem w trudnej sytuacji, bo premier troszkę prosił żebym na ten temat publicznie nie rozmawiał. : To zapytam inaczej, czy proponując podwyższenie składki ma pan za sobą poparcie premiera? : Nie wykluczam, że tak. Ja wytłumaczę. : A propozycja – przepraszam – profesor Zyty Gilowskiej, żeby była symboliczna opłata za pierwszą wizytę u lekarza środowiskowego? : Pani redaktor, rozmawia pani z człowiekiem, teraz rozmawia pani z lekarzem nie z ministrem. Ja nigdy nie lubiłem tej propozycji. Bo to jest propozycja taka – słuchajcie jest to prawda, pieniądze z tego, które wpływają do systemu opieki zdrowotnej są żadne, one się w ogóle nie liczą, to jest tak mało tych pieniędzy, że są nieistotne. Natomiast jako lekarz ja jestem przeciwny temu, bo idea jest taka, jeżeli ktoś musi zapłacić to się
zastanowi pójść nie pójść i część osób nie pójdzie. : Oj nie, a powinna pójść, no tak. : A ja jestem zdania i tu narzekamy na te starsze panie, na ogół taki jest przykład, że po co, one tam idą pogadać a nie naprawdę się leczyć. Natomiast ja wychodzę z zupełnie innego założenia, jeżeli tą osobę coś boli, niepokoi... : To powinna pójść. : Powinna pójść, po prostu. Jestem przeciwnikiem stawiania tej tamy, ale tu chodzi mi o względy ludzkie, o względy lekarskie o nic innego. : Panie ministrze, gdyby pan był w ministerstwie zdrowia, gdyby pielęgniarki zaczęły okupować kancelarię premiera, czy namówiłby pan premiera żeby poszedł do pań pielęgniarek. : Znaczy ja bym powiedział tak. Rok temu, kiedy był, była też manifestacja służby zdrowia, ja namówiłem premiera Marcinkiewicza, który nie chciał wyjść - mówię uczciwie - ja mu powiedziałem panie premierze musimy wyjść. Nic się przecież nie stanie, nikt nas nie zabije. Też był problem wpuścić na teren URM do dyskusji z premierem, czy nie. Ja mam zdanie, że tak. :
Czyli teraz też by pan namawiał pana premiera żeby jednak poszedł do pielęgniarek. : No, gdybym ja był, w tym czasie to myślę, że bym zachował się tak samo, jak rok temu. : A czy można było nazwać ten strajk, tę sytuację "haniebną akcją polityczną"? : Przepraszam, ale dlaczego pani redaktor używa takich słów. : O haniebnej akcji politycznej? : Tak. : To nie są moje słowa panie profesorze, to są słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego, nazwał tę akcję "haniebną akcją polityczną". : Pani redaktor, ja co prawda dwa tygodnie w ogóle nie obserwowałem tego, jak powiedziałem z pełnym rozmysłem, żeby jak najszybciej dojść do pełnej formy, normy. : Ale zaskakujące to są słowa? : Natomiast ja muszę powiedzieć tak, że po tych dwóch tygodniach, jak obserwowałem telewizję i wypowiedzi wielu polityków, którzy nagle się zrobili takimi dobrymi bardzo ludźmi i zaczęli tam przyjeżdżać do pań pielęgniarek, mówię to o różnych posłach i politykach opozycji, którzy są w opozycji do obecnego rządu, no to nie ulega żadnej
wątpliwości, że część partii politycznych chce na tym wygrać swoje. Ale tak zawsze jest. : Ale zaskoczyły pana te słowa - "haniebna akcja polityczna"? : No nie słyszałem tych słów. : Teraz pan słyszy. No dobrze, to nie będę zaostrzać sytuacji : i tego rządu. : A czy to, że pani Dorota Gardias jest w Socjaldemokracji świadczy o tym, że to mogła być akcja polityczna? : Ja powiem tak, to może świadczyć, ale nie musi. Każdy człowiek, pielęgniarka, lekarz, no ktokolwiek zresztą ma prawo być członkiem jakiejś partii politycznej, ale jest również członkiem zespołu i mnie się wydaje, to tylko zależy od człowieka. To nie musi być inspirowane ta cała akcja, nie musi być. : Bo sam pan wie, że warunki płace lekarzy, pielęgniarek są... : No wiem świetnie, także tutaj. : Rozmawialiśmy o tym od zawsze. : To może być związek, ale nie musi. : I na koniec zapytam, bo to mnie strasznie zastanowiło i zasmuciło, jak pan profesor powiedział w pewnym momencie, że zastanawia się pan nad chemioterapią, bo ona niczego nie daje, tylko
przynosi. : Pani redaktor nie, nie, dobrze, znaczy w pewnym sensie dobrze, że o tym mówimy, natomiast jestem pacjentem, który by... : Czy to nie było odebranie nadziei tym ludziom, którzy decydują się. : Pani redaktor ja, bo to jest troszkę tak, jak ludzie albo nie słuchają, albo przekręcają to, co ja mówiłem. : A ja mam cytat z "Dziennika": dlatego, że zdania w tej sprawie są podzielone a chemioterapia daje tak niewielkie korzyści, że nie wiem czy warto to robić. To jest cytat z pana. : W moim konkretnym przypadku, w moim konkretnym przypadku. I u mnie nie ma bezwzględnych wskazań do stosowania chemioterapii. Gdyby lekarze, którzy mnie leczyli i leczą powiedzieli: są wskazania, żeby u pana zastosować chemioterapię, ja bym nie dyskutował, natychmiast bym się poddał temu. Natomiast tutaj nie ma sytuacji, w której lekarze, którzy się mną zajmują mówią musi pan bezwzględnie to wziąć. : A pan mówi: to i tak nic nie da, bo to przynosi tylko szkodę a nie korzyść, czyli tak nie było? : Absolutnie nie. Ja mówię w
sytuacji, bo u mnie zastosowanie chemioterapii to jest rodzaj dmuchania na zimne. Nie konieczność, tylko na wszelki wypadek dajmy chemioterapię żeby się dalej nic nie stało. I teraz trzeba to odnieść do wiedzy medycznej. Ludzie w takiej sytuacji jak ja, którzy biorą chemioterapię, mogą nie brać chemioterapii i różnica prawie jest żadna. : A Havel brał czy nie brał. : Nie brał. : Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był minister zdrowia Zbigniew Religa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)