Rekonstrukcja rządu Marcinkiewicza
Prezydent Lech Kaczyński mianował pięciu nowych członków rządu. Półtorej godziny przed uroczystością
powołania nowych ministrów o wejściu do koalicji rządowej PiS i
Samoobrony zdecydowało prezydium klubu LPR. Dzięki temu w Sejmie
rząd może liczyć obecnie na poparcie 245 posłów. Opozycja nie
wróży nowemu gabinetowi długiego funkcjonowania.
05.05.2006 | aktual.: 05.05.2006 22:30
Zobacz także galerię: Rekonstrukcja rządu
Tuż po uroczystości w Pałacu Prezydenckim w Kancelarii Premiera odbyło się posiedzenie rządu w nowym składzie.
W zrekonstruowanym gabinecie liczba resortów wzrosła z 16 do 19. Gabinet liczy 20 ministrów i czterech wicepremierów, czyli o dwóch więcej. Nowymi wiceszefami rządu zostali: przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper, który objął ministerstwo rolnictwa i rozwoju wsi oraz prezes LPR Roman Giertych, powołany na ministra edukacji narodowej. Dotychczasowy szef resortu edukacji Michał Seweryński obejmie ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego.
Resortem pracy i polityki społecznej pokieruje przedstawicielka Samoobrony Anna Kalata.
W wyniku podziału resortu budownictwa i transportu - szefem ministerstwa budownictwa został Antoni Jaszczak, rekomendowany przez Samoobronę. Dotychczasowy minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek pozostanie szefem resortu transportu. Poseł LPR Rafał Wiechecki został ministrem gospodarki morskiej. 28-letni Wiechecki będzie najmłodszym ministrem po 1989 roku.
Po uroczystości zaprzysiężenia nowych ministrów w Pałacu Prezydenckim odbyło się posiedzenie rządu w nowym składzie, poświęcone przyjęciu rozporządzeń atrybucyjnych dotyczących zakresu obowiązków w nowych resortach.
Podczas uroczystości powołania nowych ministrów prezydent Kaczyński podkreślił, że sześć miesięcy po wyborach parlamentarnych Polska ma koalicję większościową, która ma wielką szansę na dokonanie niezbędnych zmian, w tym naprawy państwa.
Prezydent dodał, że po wrześniowych wyborach oczekiwano powstania innej koalicji, jednak nie powstała ona z woli partii, która zajęła drugie miejsce w wyborach (PO).
Premier Marcinkiewicz podkreślił z kolei, że koalicyjny rząd PiS, Samoobrony i LPR dysponuje w Sejmie 240 głosami, a więc jest wystarczająca większość, by przeprowadzać zmiany zapisane w programie "Solidarne państwo".
Jednocześnie szef rządu poinformował, że przyjął dymisję ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera, złożoną w ubiegłym tygodniu po podpisaniu umowy koalicyjnej między PiS, Samoobroną i grupą b. posłów LPR. Nieznane jest jeszcze nazwisko następcy Mellera.
Lepper powiedział, że przed zrekonstruowanym rządem są duże wyzwania, ale jest on w stanie bardzo szybko doprowadzić do zmian i do przyspieszenia prac niektórych resortów. Zdaniem nowego ministra rolnictwa, trzeba zrobić wszystko, by prawidłowo wykorzystać środki z UE i własne, zainwestować je w infrastrukturę i rolnictwo.
Roman Giertych - nowo powołany wicepremier i minister edukacji narodowej zapowiedział natomiast, że w ciągu najbliższych tygodni przedstawi program zmian w edukacji, które zapobiegną narkotykom, przemocy, pozwolą formować nowe pokolenie Polaków.
Ludzie oczekiwali rządu odnowy, a otrzymali rząd beznadziei - skomentował zmiany w rządzie Marcinkiewicza sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna. Nie wróży tej koalicji długiego żywota. Szybko przyjdą konflikty o personalia, podział stanowisk, czy wspólny program. To jest mariaż na chwilę bez wspólnego programu, tylko po to, żeby powstała większość - mówił.
Szef SLD Wojciech Olejniczak ocenia, że koalicja w obecnym kształcie "potrwa jeszcze kilkanaście miesięcy". To będzie koalicja polityki, a nie pracy; jej członkowie koncentrować będą się na interesie własnych partii, a nie Polski - powiedział.
Janusz Piechociński - wiceszef PSL, które choć brało udział w rozmowach koalicyjnych, nie weszło do rządu - zapowiedział natomiast, że ludowcy będą "specyficzną opozycją". Na pewno nie będziemy taką opozycją, jaką od samego początku jest SLD czy PO. Będziemy starali się wydzielić sprawy i przestrzenie, w których nie ma różnicy między rządzącymi, a tymi, którzy się w układzie rządowym nie znaleźli - wyjaśniał.
Zdaniem politologa dra Marka Migalskiego z Uniwersytetu Śląskiego, powstanie koalicji większościowej zagwarantuje "spokój i ciszę" na najbliższe kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt miesięcy. Migalski przewiduje, że LPR - w przeciwieństwie do PiS i Samoobrony - będzie w zrekonstruowanym rządzie "elementem destrukcyjnym".
Nie dlatego Liga weszła do rządu, że to jej ulubiony układ (...) Giertych zrobił to z powodu groźby rozpadu jego ugrupowania i utraty przywództwa. Ponadto udało mu się wynegocjować dobre warunki w rządzie i oddalił perspektywę wcześniejszych wyborów, które byłyby dla Giertycha śmiercią polityczną
- wyjaśnił Migalski.
Ekspert Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych (NOBE) prof. Witold Orłowski ocenia, że gospodarka bardzo spokojnie reaguje na utworzenie koalicji i zmiany w rządzie. Jego zdaniem, w powszechnej opinii przeważa pogląd, że polityka gospodarcza rządu nadal będzie prowadzona według zasad, które nią kierowały przez ostatnich kilkanaście lat.
Z kolei prof. Ireneusz Krzemiński uważa, że obecna koalicja ma charakter narodowo-katolicki. Jego zdaniem, władzę nad państwem przejęła bardzo silna ideologicznie orientacja.