Ratownicy TOPR ewakuowali ranną taterniczkę
Po trwającej pięć godzin nocnej akcji ratownicy TOPR ewakuowali z Tatr taterniczkę, która w nocy z czwartku na piątek w rejonie Morskiego Oka uległa poważnemu wypadkowi. W piątek rano kobieta z podejrzeniem urazu kręgosłupa trafiła do zakopiańskiego szpitala.
Do wypadku doszło, gdy dwuosobowy zespół warszawskich taterników wycofywał się ze ściany zjazdami na linach. Kobieta spadła po skalnej stromiźnie z wysokości około 30 m, do podstawy ściany czołowej filara Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego.
TOPR-owcy, biorący udział w akcji ratunkowej podejrzewają, że przyczyną wypadku mógł być brak węzła na końcu liny, z której pod koniec zjazdu w ciemnościach taterniczka po prostu wyjechała w przepaść, zamiast się na nim zatrzymać.
W trakcie zjazdów na pewno popełniono jakieś błędy, które doprowadziły do wypadku. Taternicy i tak mogą mówić o dużym szczęściu, bo upadek z wysokości 30 m mógł się zakończyć naprawdę tragicznie - ocenia naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Jan Krzysztof.
Do centrali TOPR zadzwonił po pomoc partner rannej kobiety. Z Zakopanego wyruszyła grupa ratowników, którzy dojechali samochodem do Morskiego Oka, a stamtąd doszli na miejsce wypadku. TOPR-owcy znieśli kobietę do schroniska, skąd zabrano ją samochodem do szpitala.