Rakowski i Urbański: Sierpień '80 to zamknięty rozdział
Postulaty z Sierpnia '80 to zamknięty rozdział - zgodzili się wiceprezydent Warszawy Andrzej Urbański i były premier Mieczysław Rakowski, którzy uczestniczyli w debacie publicznej o Polskim Sierpniu.
21 postulatów z Sierpnia 1980 to zamknięty rozdział, ale i zobowiązanie dla dzisiejszych polityków, żeby - mówiąc o Polsce - nie zapominać o słowie sprawiedliwość - powiedział Urbański. Rakowski zaznaczył, że 21 postulatów należy do historii i że były pisane "w sytuacji specyficznej, zaprawione idealizmem". Nie należy historii traktować jako czegoś zamkniętego, ale niech ona nie przesłania nam dzisiejszych problemów w Polsce - dodał były premier, który w 1980 był redaktorem naczelnym "Polityki" i członkiem KC PZPR.
Głupi kapitalizm kontra jeszcze głupszy leninizm
Urbański zaznaczył, że 25 lat temu wszyscy myśleli co innego na temat socjalizmu jako idei, niż teraz. W postulatach Sierpnia 1980 r. jest zawarta wielka mądrość socjalistyczna. Przyznaję się do niej nie dlatego, że mój dziadek był w PPS, ale dlatego, że jest to mądrość cywilizacji europejskiej po wielkim XX-wiecznym sporze - głupi kapitalizm kontra jeszcze głupszy leninizm - podkreślił wiceprezydent Warszawy, przed 25 laty pracownik naukowy, w sierpniu 1980 pierwszy przewodniczący NSZZ "S" w Bibliotece Narodowej.
Dodał, że dzisiaj wiemy, iż nie można budować normalnego demokratycznego państwa kosztem jakiejś grupy. Jeśli to wiemy, ja akceptuję ten spadek, testament socjalistyczny, który był w 21 postulatach. Tam był także inny testament: Polski podziemnej, która została zabita przez Stalina po wojnie, testament Polski demokratycznej i tam zapisano również, że w państwie ludzi wolnych wolni są także ci, którzy posiadają środki produkcji - zaznaczył.
Obaj uczestnicy debaty wspominali m.in. w jakich okolicznościach dowiedzieli się o strajkach robotników Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980. Dla mnie początek strajków na Wybrzeżu nie był zaskoczeniem, dlatego że sam byłem autorem dwóch artykułów opublikowanych w czerwcu i w lipcu, w których pisałem o kryzysie i zakładałem, że musi dojść do wybuchu - wspominał Rakowski. Dodał, że inaczej wyobrażał sobie ten wybuch.
Rakowski podkreślił, że obserwował uważnie, co działo się w ostatnich dwóch tygodniach sierpnia, także w KC PZPR. Dla Edwarda Gierka strajk był zaskoczeniem. Nie było wtedy woli znalezienia kompromisu, ale Gierek, obejmując funkcję I sekretarza, zapowiedział, iż nie będzie strzelał do robotników i temu był wierny - dodał.
Urbański wspominał, że w sierpniu 1980 dzielił w pracy pokój z twórcą biuletynu informacyjnego KSS KOR. Kilka dni później zostałem pierwszym przewodniczącym "S" w Bibliotece Narodowej. Blisko 95% pracowników znalazło się w związku - dodał. Urbański przyznał, że w sierpniu 1980 się bał. Baliśmy się, bo jesteśmy pokoleniem, które przeżyło rok 1968 - masakra, 1970 - masakra, 1976 - masakra. '80 rok to było oczekiwanie, że władza zachowa się zgodnie ze swoją naturą i tradycją - zaznaczył.
Rakowski, który w lutym 1981 r. został wicepremierem, podkreślił, że w 1981 r. formalnie uznano "S" za nową formację, natomiast w praktyce związek nie był szanowany jak partner. Uważałem, że trzeba szukać porozumienia, chociaż byłem przeciwnikiem radykałów w "S". Wspólny język można było znaleźć z Wałęsą, bo był niewątpliwie człowiekiem kompromisu - dodał.
Urbański wspominając 16 miesięcy od powstania "S" do wprowadzenia stanu wojennego powiedział, że dzieli je na dwie płaszczyzny. Jedna to coś, co chciałbym, żeby moje dzieci kiedyś przeżyły - kiedy naród wstaje z kolan i zaczyna się bawić sobą, swoją wolnością, tym co mówi, co może zrobić. To zjawisko niepowtarzalne - zaznaczył.
Przeciąganie liny
Ubrański dodał także, że z drugiej strony doświadczył przeciągania liny, szarpania się z władzą. To przeciąganie było od pierwszych godzin. Jako Polacy wykazaliśmy nieprawdopodobną elastyczność, nie daliśmy się sprowokować, bo wszyscy mieli świadomość, że zanim zaczniemy walczyć o niepodległość, demokrację i wolny rynek, musimy się okopać na terenie, który zdobyliśmy - podkreślił. Aż ktoś wydał pewnego dnia rozkaz, że z tym kończymy - zwrócił uwagę.
Urbański dodał, że dla niego największą grozą wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia '81 było to, że "to liberałowie z PZPR wypuścili przeciwko nam czołgi". Nagle zdałem sobie sprawę, że mamy do czynienia z zupełnie nową jakością - podkreślił.
Rakowski stwierdził, że obie strony nie były przygotowane do wspólnego funkcjonowania. Dodał, że strona rządowa nie doceniała "S" jako ruchu społecznego. Ludzie zaczęli publicznie mówić to, co mieli na myśli, uznali się za wolnych w wyrażaniu poglądów - wspominał. To naprawdę był okres, w którym chyba po obu stronach następowały różne przewartościowania, szukanie wyjścia z sytuacji, niecodziennej w krajach socjalistycznych - powiedział. Przypomniał, że osobiście popierał wprowadzenie stanu wojennego, który, jego zdaniem, miał uchronić Polskę przed rozpadem.