Rafalska myśli nad programem Babcia+. Jak to działa na Węgrzech?
Minister rodziny i polityki społecznej Elżbieta Rafalska chce płacić babciom za pomoc w wychowywaniu dzieci. To pomysł wzięty z Węgier. Babcie i dziadkowie mogą tam pobierać świadczenia należne rodzicom, jeśli ci pójdą do pracy.
O planach resortu Rafalskiej napisał w środę "Fakt". Jak donosi dziennik, do pomysłu zainspirowali ją Węgrzy. Minister wybrała się do Budapesztu z wizytą, aby sprawdzić, jak działa tamtejsza polityka wsparcia rodzin. Szczególne wrażenie wywarł na niej pomysł świadczeń rodzicielskich (tzw. GYES), do których prawo mają także dziadkowie.
Jak to działa na Węgrzech? GYES to w praktyce dodatek, który otrzymuje rodzic dziecka podczas pierwszych trzech lat od jego urodzenia. Prawo do niego przysługuje pod warunkiem, że przez pierwsze sześć miesięcy nie będzie pracować. Kiedy zaś dziecko skończy rok, a rodzic wróci do pracy, według prawa świadczenie może zacząć pobierać babcia lub dziadek, o ile zrezygnuje z pracy i będzie zajmować się dzieckiem w domu ich rodziców.
Kwota świadczenia nie jest wielka - równa jest najniższej emeryturze i w 2018 roku wynosiła 285 tys. forintów, czyli niecałe 400 złotych miesięcznie.
Przeczytaj również: Program Mama 4 Plus przyjęty. Rząd da emeryturę matkom
Polityka Orbana
To jednak tylko jeden z programów wsparcia rodziny, jaki od 2010 roku wprowadził rząd Orbana. Młodym rodzicom przysługuje szereg innych świadczeń. W ramach węgierskiego odpowiednika programu 500+, węgierskie rodziny mogą liczyć na miesięczne wsparcie w wysokości od 12 tys. forintów (ok. 160 zł) na każde dziecko. Dodatkowe pieniądze - również w kwocie najniższej emerytury - może zaś otrzymać rodzic dzieci w wieku od 3 do 8 lat, o ile nie pracuje więcej niż 30 godzin w tygodniu.
Inny program - GYED - odpowiednik urlopu macierzyńskiego przysługuje matkom przez pierwsze 6 miesięcy od porodu w wysokości 70 procent miesięcznej pensji. A do tego jest też jednorazowe węgierskie "becikowe". Jego kwota to 225 proc. najniższej emerytury, czyli niecałe 900 złotych.
Rząd Fideszu zdecydowanie zwiększył skalę pomocy dla rodzin. Była to reakcja m.in. na kryzys demograficzny i niski wskaźnik płodności kobiet. Jeśli jednak celem miało być zachęcenie Węgrów do powiększania rodzin, to trudno uznać politykę Budapesztu za sukces. Od 2010 roku wskaźnik dzietności właściwie nie drgnął i nadal wynosi niewiele ponad 1,4 dziecka na kobietę. To mniej więcej tyle samo, co w 2017 roku Polsce.
Przeczytaj również: Polacy chcą zmian w 500 plus
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl