Radiowy folwark polityczny
Od kilku lat publicznym Radiem Łódź rządzą
politycy i ich nominaci - pisze "Rzeczpospolita" i informuje, że
związki zawodowe właśnie powiedziały temu: dość!
20.05.2005 | aktual.: 20.05.2005 06:29
Łódzcy radiowcy do dziś pamiętają zachowanie szefów w dniach żałoby po śmierci papieża. - Dyrektor programowy upierał się, by emitować reklamy i dżingle promocyjne. Ustąpił dopiero, gdy realizatorzy zażądali polecenia na piśmie- wspominają.
Od czterech i pół roku prezesem Radia Łódź jest Krzysztof Jędrzejczak z SLD. Jego protektorami byli były szef SLD w łódzkiem, pos. Andrzej Pęczak, doradca premiera Millera - Jerzy Machejek oraz były wojewoda łódzki Krzysztof Makowski. Polityka kadrowa prezesa polega na zwalnianiu, a następnie procesowaniu się z własnymi pracownikami - mówią dziennikarze.
W efekcie działań prezesa związki postawiły zarządowi 14-dniowe ultimatum. Oprócz żądań finansowych domagają się zaprzestania prześladowania działaczy i zaniechania cenzury prewencyjnej.
"Rzeczpospolita" pisze, że nieprzychylni prezesowi pracownicy otrzymują nagany, np. za "celebrowanie śniadania w bufecie". Dziennikarze szykanowani są ekonomicznie - z ramówki spadają ich programy, a honoraria to przecież główne źródło utrzymania.
Gazeta przypomina, że w 2003 roku Jędrzejczak zasłynął wstrzymaniem reportażu o konflikcie w łódzkim SLD. Jednym z negatywnych bohaterów audycji był Andrzej Pęczak. Prezes tłumaczył, że radio nie powinno się angażować w rozgrywki partyjne.
Jędrzejczak chwali się, że ma najniższy poziom kosztów i najwyższy wynik netto spośród wszystkich 17 publicznych rozgłośni regionalnych. Ale przekłada się to na zarobki dziennikarzy i sam program - udział informacji i publicystyki w ramówce Radia Łódź jest najniższy w Polsce, czytamy w "Rzeczpospolitej". (PAP)