Putin "zaprasza" Zełenskiego. Wcześniej wydał nakaz aresztowania
Władimir Putin w środę powiedział, że jest gotów spotkać się z Wołodymyrem Zełenskim w Moskwie. Zaznaczył, że mógłby z nim porozmawiać, jeśli spotkanie "zostanie przygotowane". Tymczasem ukraiński prezydent jest poszukiwany przez rosyjskie władze i nadal obowiązuje wydany na zlecenie dyktatora nakaz jego aresztowania.
- Władimir Putin powiedział w Chinach, że Wołodymyr Zełenski może przyjechać do Moskwy. Podkreślił, że spotkanie może się odbyć, jeśli zostanie odpowiednio przygotowane.
- Rosyjskie MSW umieściło Zełenskiego na liście osób poszukiwanych, co czyni podróż do Moskwy ryzykowną.
- Kreml nalega na spotkanie w Moskwie, mimo że wcześniej rozważano inne lokalizacje, takie jak Genewa czy Stambuł.
Czy spotkanie w Moskwie jest możliwe?
Władimir Putin, przebywając w Chinach, nagle wyraził gotowość do spotkania z Wołodymyrem Zełenskim w Moskwie. Wcześniej wielokrotnie odmawiał rozpoczęcia rozmów z ukraińskim liderem. - Niech Zełenski przyjedzie do Moskwy, wtedy spotkam się z nim - powiedział Putin. Jednak analitycy uważają, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny i niebezpieczny dla ukraińskiego prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tajny ośrodek atomowy Izraela. Zdjęcia satelitarne uchwyciły nowy obiekt
Dlaczego Zełenski jest poszukiwany w Rosji?
Rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych umieściło Zełenskiego na liście ściganych przestępców. Choć szczegóły nie zostały podane, media donosiły, że nazwisko Zełenskiego zniknęło z listy kilka dni później. Mimo to, przedstawiciele rosyjskiego parlamentu regularnie nazywają go przestępcą.
Jakie są reakcje na propozycję Putina?
Szef ukraińskiego MSZ, Andrij Sybiha, skomentował propozycję Putina jako celowo nieakceptowalną. - Putin wciąż wprowadza wszystkich w błąd, przedstawiając celowo nieakceptowalne propozycje. Tylko zwiększenie nacisku może ostatecznie zmusić Rosję do poważnego podejścia do procesu pokojowego – powiedział Sybiha.
Przeczytaj również: Trzęsienie ziemi w Afganistanie. Ponad dwa tys. ofiar śmiertelnych