ŚwiatPrzewidywalna Rosja

Przewidywalna Rosja

Niezwykle ostrożną, powiedziałabym tchórzliwą wypowiedź ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Gruzji można uzasadnić jedynie dbałością o wizerunek własny i rządu Tuska, nie za granicą, ale u siebie w kraju. Czy jeśli polskie władze staną zdecydowanie po stronie Gruzji, to słupki im wzrosną, czy spadną? A jak po stronie Rosji?

12.08.2008 10:22

W końcu dzięki wysiłkowi prezydenta Kaczyńskiego obie strony politycznego spektrum doszły do porozumienia i przemówiły jednym głosem. Jednak minister Sikorski nie omieszkał w wywiadzie telewizyjnym zastrzec: Gruzja nie jest naszym partnerem strategicznym, jesteśmy zaprzyjaźnieni. Nawet wicemarszałek Sejmu i bojownik o słupki poparcia dla Platformy Obywatelskiej Stefan Niesiołowski uznał za stosowne zauważyć, że minister wypowiedział się ostrożnie, czego on nie musi robić, bo nie jest dyplomatą.

Naród polski wspiera Gruzję, bo jest zawsze po stronie narodów broniących swojej wolności i godności, gdyby więc rząd poparł Rosję, tak jak to uczynił niemiecki MSZ, słupki mogłyby spaść, a szanse Tuska na zostanie prezydentem – zmaleć. Tak to wygląda w rzeczywistości. Nie dziwi mnie więc to, co wiceminister spraw zagranicznych i wieloletni, ale już były negocjator w sprawie instalacji tarczy antyrakietowej Witold Waszczykowski ujawnił w wywiadzie dla „Newsweeka”. Powiedział mianowicie, że przysłuchiwał się rozmowom w gronie: Donald Tusk, Radosław Sikorski, Sławomir Nowak, w których padały opinie, że „nie do przyjęcia jest taki projekt, który przez opinię publiczną może zostać odebrany jako sukces prezydenta”.

Spodziewam się szybkiego demontażu znakomitego dyplomaty i przyzwoitego człowieka. A właściwie demontaż już się zaczął dzięki staraniom pewnej wiernej dworowi Tuska prywatnej stacji telewizyjnej. Duża część wszystkich mediów będzie walczyć o wizerunek Tuska i Sikorskiego, bo mają taki sam pogląd na interes państwa polskiego jak i oni. Gdyby rząd stanął po stronie Rosji, one zrobiłyby to samo. Nie wiadomo tylko, jak by się to przełożyło na słupki.

Europa zachowuje się jak struś – schowała głowę w piasek i zamierza czekać, aż Rosja zamieni Gruzję w Czeczenię albo zlituje się nad tym małym górskim kraikiem i „jedynie” dokona w rządzie gruzińskim zmian korzystnych dla Kremla. Tylko prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wydali natychmiast wspólne oświadczenie, w którym potępiają agresję Rosji na Gruzję. Milczą przywódcy pozostałych państw Unii Europejskiej. Gdyby nie zachodnie media, które w swojej większości potępiły poczynania Rosji w Gruzji, moglibyśmy dojść do wniosku, że Unia Europejska zamierza oddać Gruzję Rosji. Najbardziej wspiera Rosję rząd niemiecki, zaś oświadczenie wiceministra spraw zagranicznych RFN Gernota Erlera, oskarżające Gruzję o pogwałcenie prawa międzynarodowego, dowodzi, że ze strony Berlina nie można się spodziewać wyraźnego wsparcia dla Gruzji, a tym bardziej potępienia rosyjskiej agresji na Kaukazie.

Premier (były prezydent) Władimir Putin wyłożył bardzo jasno cel, jaki przyświeca Rosji. Nie dopuścić za wszelką cenę, także cenę ofiar ludności cywilnej również w Południowej Osetii, do integracji Gruzji z NATO. Prawdę mówiąc, to poza Polską i krajami bałtyckimi żadne państwo UE nie kwapi się do otwarcia Gruzji drzwi do Sojuszu Atlantyckiego i Unii. Rzecznikiem przystąpienia Gruzji do NATO są też Stany Zjednoczone i w rzeczywistości Rosja prowadzi w Gruzji wojnę z USA o wpływy w dawnych sowieckich republikach. Rosja zawsze tak postępuje, jej podboje odbywały się pod szlachetnym hasłem przywracania pokoju i obrony prześladowanych mniejszości. W tym zbożnym celu wojska sowieckie wkroczyły na Węgry i do Czechosłowacji; w 1981 r. nie wkroczyły do Polski, bo z Polakami nie ma żartów, a ZSRR nie dysponował, poza bronią jądrową, odpowiednim arsenałem militarnym. Użycie bomby atomowej równałoby się samozagładzie i oczywiście wywołałoby identyczną reakcję Zachodu. Dlatego każdy, kto ma zdrowy rozsądek, wie, że Rosja
nie będzie korzystać ze swego arsenału atomowego, choć mówi się, że jest krajem nieprzewidywalnym. Jestem innego zdania. Przywódcy na Kremlu zachowali się przewidywalnie. Gdyby byli nieprzewidywalni, dokonaliby nalotów na Waszyngton, a nie na Tbilisi.

Gdyby na szczycie NATO w Bukareszcie państwa członkowskie zaczęły realizować program integracji Gruzji z NATO, Rosja nie zaatakowałaby Gruzji, bo oznaczałoby to konflikt z państwami Sojuszu Atlantyckiego. Niestety, zdecydowana większość państw zachodnich nie chce Gruzji, a także Ukrainy w NATO, bo ich interesy związane są z Rosją jako dostawcą gazu i ropy naftowej. Nikt na Zachodzie nie ufa Rosji, ale wszyscy się z nią liczą. Pytanie, jak daleko posunie się Kreml w swojej agresji na Kaukazie i czy gotów jest na jakiekolwiek kompromisy. Napaść na Gruzję była planowana od miesięcy, Kreml nie musi się bać zbrojnego odwetu ze strony Zachodu, jednak konieczne jest zastosowanie takich metod presji na Rosję, aby agresja na Gruzję przestała się opłacać.

Nie wiemy jeszcze, jak skończy się interwencja Rosji na Kaukazie i za jaką cenę. Rozpaczliwy apel prezydenta Saakaszwilego o pomoc społeczności międzynarodowej nie wywołał fali oburzenia na rosyjską interwencję. I nie ma demonstracji pod hasłem „precz od Gruzji”.

A Rosja bacznie obserwuje reakcje Zachodu, kalkulując zyski i straty. W obecnej chwili jest górą. Chociażby dlatego, że bez akceptacji Rosji Rada Bezpieczeństwa ONZ nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji. Europa też jest bezsilna, bo czy można sobie wyobrazić sankcje gospodarcze? Żeby Moskwa zakręciła gazowy kurek?

Na dłuższą metę interwencja w Gruzji może okazać się dla Rosji wielkim politycznym błędem, gdyż jej dziewiętnastowieczne metody przywracania wpływów nie pasują do obecnego świata. Dzięki nowoczesnym środkom komunikacji ludzie w każdym zakątku globu mogą obserwować rozwój wydarzeń i wyrobić sobie własny pogląd. Propaganda uprawiana przez Kreml i zależne od niego media jest przyjmowana bezkrytycznie tylko przez Rosjan, ogarniętych manią wielkości i marzących o powrocie starych dobrych czasów. Kiedy to narody wschodniej Europy musiały potulnie wykonywać rozkazy Kremla. Krystyna Grzybowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)