Przestępcy zarobili 100 milionów, auta miały wyjeżdżać do Czech
Prokuratura jest na tropie grupy przestępczej, która wyłudzała podatek VAT, fikcyjnie sprzedając za granicę setki nowych samochodów. Wśród podejrzanych firm jest wypożyczalnia samochodów mająca swoje biura na kilku krajowych lotniskach.
Według nieoficjalnych informacji śledczy z Prokuratury Regionalnej w Lublinie ustalili cały łańcuszek powiązanych rodzinnie firm, które odsprzedawały sobie nowe samochody. Auta potrafiły dwa razy przekroczyć granicę z Czechami, nie ruszając się z postoju gdzieś w Polsce. Wszystko odbywało się na papierze.
Przestępcy założyli u naszych południowych sąsiadów dwie spółki, które miały siedziby tuż przy granicy z Polską. Jednak zawsze na końcu wielu transakcji znajdowała się spółka, która nie odprowadzała podatku VAT, tzw. "znikający podatnik”. I tak właśnie oszuści mieli zarobić co najmniej 94 miliony złotych.
Prokuratura potwierdza prowadzenie takiego śledztwa. "Postępowanie aktualnie prowadzone jest w fazie in rem – nikomu nie przedstawiono zarzutów. W toku śledztwa prokuratura wystosowała europejskie nakazy dochodzeniowe do Niemiec i Czech" - napisał Piotr Marko, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Przestępstwa okiem ekspertów
Eksperci podatkowi nie są zaskoczeni tą nową odsłoną przestępstw vatowskich.
- Wszystkiemu winna jest zerowa stawka w eksporcie, która przyciąga przestępców. Trwają w UE przymiarki, żeby zmienić zasady rozliczania VAT w dostawach wewnątrzwspólnotowych - mówi doradca podatkowy Robert Gwiazdowski. Dodaje, że przestępstwa vatowskie udało się ograniczyć na rynku paliwowym. Nieco gorzej poszło państwu z oszustwami na rynku telefonów komórkowych i konsol do gier.
- Skarbówka złapała Bogu ducha winne firmy i oskarżyła je o udział w przestępczym łańcuchu. Tego procederu jednak wyeliminować całkowicie się nie da. Aparat państwa będzie łapać tylko pośredników, którzy zostali, świadomie lub nie, wciągnięci w vatowską karuzelę - komentuje Robert Gwiazdowski.