Przed referendum bilans korzyści i kosztów integracji

Podczas środowego spotkania z mieszkańcami warszawskiej Ochoty Oleksy podkreślił, że strona korzyści z integracji nie od razu się objawi: pierwsze dwa lata członkostwa we wszystkich krajach, które wstępowały do UE, były kłopotliwe i trudne.

Dodał, że przeciwnicy Unii widzą we Wspólnocie katastrofę, zdradę narodową, utratę tożsamości, kultury itp. i wskazując na to chcą ludzi nastawić przeciwko integracji. Oleksy uważa, że przeciwnicy Unii nie mają racji.

Ale - jak dodał - jest druga grupa, która też nie ma racji. "To jest taka linia hura optymistów, którzy mówią: byle wejść do Unii i wszystko się wyreguluje. To również iluzja i również nieprawda" - oświadczył.

Oleksy wyjaśnił, że UE "nie jest klubem miłośników Rzeczpospolitej, którego członkowie nie śpią po nocach, tylko się głowią, jak tu Polaków zrobić bogatymi. Bzdura. Tak nie wolno rozumować" - oświadczył.

Oleksy powiedział, że boi się tego romantycznego hura optymizmu Polaków, który jest tak samo groźny jak katastrofizm oponentów. "Jedni się boją i ze strachu nie chcą podjąć wyzwań przyszłości, a drudzy - bagatelizują to, co naprawdę trzeba zrobić, żeby polskie interesy były w UE wygrane" - powiedział.

Szef Komisji Europejskiej podkreślił, że Polska ma już swoją szansę zapisaną w Traktacie z Nicei, bo przyznano jej miejsce w pierwszej szóstce największych i najważniejszych państw. Ale - jak dodał - to, czy rzeczywiście będziemy krajem wpływowym nie jest zapisane w tym traktacie.

W jego ocenie, Polska będzie się liczyć, kiedy będzie silna. "Silna u siebie, a nie na mównicach międzynarodowych".

"Jeżeli będziemy mieli partyjniactwo, swarliwą kłótliwość, wzajemną do siebie złość i nienawiść, bałagan prawny i kryzys sądownictwa, brak poczucia bezpieczeństwa i zasypiającą gospodarkę, to żebyśmy nie wiem co mieli w traktatach międzynarodowych zapisane, kraj pozycji mieć nie będzie" - stwierdził.(an)