Protest przed ambasadą Chin w Warszawie
16 lat po pacyfikacji demonstracji na Placu
Niebiańskiego Spokoju w Pekinie kilkudziesięciu członków Amnesty
International (AI) spotkało się przed ambasadą Chin w
Warszawie, by zaprotestować przeciwko łamaniu praw człowieka w tym
kraju.
"Tradycyjnie co roku spotykamy się przed ambasadą Chin, by upamiętnić wydarzenia w Pekinie. Jako członkowie organizacji Amnesty International chcemy przypomnieć fakty z 1989 roku i nazwać po imieniu to co się wydarzyło" - powiedział Piotr Cykowski z AI.
Celem AI jest zwrócenie uwagi na prześladowania osób, które dążą do ujawnienia okoliczności tamtych wydarzeń oraz liczne wciąż w Chinach przypadki tortur i represji wobec osób, które w sposób pokojowy korzystają z uprawnień wynikających z należnych im praw człowieka.
Przed ambasadą młodzi ludzie ustawili transparent z napisem "Stop łamaniu praw człowieka w Chinach" oraz symboliczny czerwony mur z pudełek ze zdjęciami ofiar i prześladowanych działaczy chińskich.
16 lat temu, w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r., na pekiński Plac Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen) weszło wojsko, krwawo tłumiąc manifestację młodzieży, domagającej się demokracji w Chinach.
Demonstrująca młodzież zaczęła gromadzić się na Tiananmen w centrum Pekinu w połowie kwietnia, gdy studenci Uniwersytetu Pekińskiego na plakatach z okazji śmierci Hu Yaobanga (byłego szefa partii komunistycznej, który przed usunięciem go ze stanowiska w 1987 r. doprowadził do kulturalnej odwilży i podważał doktrynę marksistowską) umieścili hasła demokratyczne. Z czasem na placu zebrało się ok. miliona demonstrantów.
20 maja władze wprowadziły stan wojenny w Pekinie, a w nocy z 3 na 4 czerwca studentów zaatakowało wojsko. Pierwszy szturm odparli mieszkańcy Pekinu, stający po stronie młodzieży. Później na plac wjechały czołgi i inne pojazdy pancerne. W siedmiogodzinnym ataku zginęły setki, a być może tysiące osób, faktyczna liczba ofiar nie została do dziś ustalona.