Prokuratura: uduszenie przyczyną śmierci ofiar katastrofy w Katowicach
Uduszenie było prawdopodobną przyczyną śmierci małżeństwa dziennikarzy, którzy zginęli w czwartkowym wybuchu gazu w kamienicy w Katowicach - podała Prokuratura Okręgowa w Katowicach, opierając się na wynikach sekcji zwłok.
W przypadku ich dziecka sekcja wykazała poważne urazy, a biegły nie wykluczył, że śmierć chłopca także nastąpiła w wyniku uduszenia.
- W przypadku osób dorosłych jako prawdopodobną przyczynę zgonu biegły wskazał uduszenie. Na chwilę obecną nie jest jednak możliwe ustalenie, czy nastąpiło to w mechanizmie unieruchomienia klatki piersiowej, czy też w związku z zatruciem cyjankami - powiedziała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek.
W celu ustalenia ostatecznej przyczyny zgonu konieczne będzie przeprowadzenie dodatkowych specjalistycznych badań: toksykologicznych, histopatologicznych, hemoglobiny tlenkowej, zawartości tlenków i cyjanków. Zlecono już wykonanie tych badań. Ratownicy w nocy mówili, że poszukiwane osoby znaleźli pod stropami i ścianami, które w czasie katastrofy złożyły się, jak "domek z kart".
Prokuratura przesłuchuje pierwszych świadków, zabezpieczyła dokumentację budynku. W trakcie pierwszych, na razie tylko zewnętrznych oględzin, zostały zabezpieczone fragmenty instalacji gazowej budynku.
Ratownicy, którzy w nocy z czwartku na piątek odnaleźli ciała trzech ofiar czwartkowego wybuchu gazu w kamienicy w Katowicach, w piątek nad ranem zakończyli przeszukiwanie gruzowiska. Nie znaleziono więcej ofiar.
Eksplozja przed godz. 5.00 rano w czwartek zniszczyła trzy kondygnacje kamienicy u zbiegu ulic Chopina i Sokolskiej w ścisłym centrum Katowic. To zwarta zabudowa, pochodząca w większości z początku XX w. Zawaliła się ściana frontowa części obiektu, ocalał tam tylko wysoki parter. W kamienicy zameldowanych było ponad 20 osób. Po wybuchu ewakuowano 15 lokatorów, pięć osób trafiło do szpitali, dwie w ciągu dnia go opuściły.
Stan mężczyzny, hospitalizowanego w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, jest oceniany jako bardzo ciężki - poinformowała rzeczniczka szpitala dr Justyna Glik. W piątek był operowany.
Rzecznik katowickiej policji kom. Jacek Pytel poinformował, że trwają dokładne oględziny miejsca katastrofy, prowadzone m.in. przez policjantów z laboratorium kryminalistycznego. - Po zakończeniu tych czynności lokatorzy będą mogli po 2-3 osoby, w towarzystwie strażaka, wejść do swoich mieszkań i zabrać wartościowe dla siebie rzeczy - powiedział.
Prezydent Katowic Piotr Uszok zadeklarował objęcie pomocą wszystkich osób poszkodowanych w katastrofie. Przyznano im zapomogi w wysokości 5 tys. zł. Rodziny pozbawione dachu nad głową znalazły go w stacji Caritas, jedna zatrzymała się u krewnych. Jak poinformował w piątek rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach Jakub Jarząbek, każda z poszkodowanych rodzin otrzyma 2 propozycje mieszkań do wynajęcia z zasobów miasta. - Większość z sześciu rodzin już widziała mieszkania. Prawdopodobnie do końca przyszłego tygodnia już tam zamieszkają. To lokale w dobrym stanie, wyremontowane. Pozostaje kwestia umeblowania, wyposażenia, które kupimy lub skorzystamy z pomocy mieszkańców, którzy już oferują pomoc rzeczową poszkodowanym - powiedział Jarząbek.
Prezydent Uszok zaapelował też w piątek, by wszystkie organizowane w weekend w mieście wydarzenia publiczne - imprezy kulturalne, sportowe, rozrywkowe - były poprzedzone minutą ciszy.
Jak poinformował Mirosław Skórski z powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego w Katowicach, zlecono już wykonanie ekspertyzy dotyczącej stanu budynku, zgodnie z przepisami - na koszt wspólnoty mieszkaniowej. Po uzyskaniu zgody prokuratury kontynuowane będą prace na miejscu katastrofy, które mają doprowadzić je do takiego stanu, by budynek nie stanowił żadnego zagrożenia. Według Skórskiego nie jest wykluczone, że część mieszkań będzie się jeszcze nadawała do zamieszkania.
Jak sygnalizował zastępca szefa śląskiej straży pożarnej Jeremi Szczygłowski, ze wstępnych ocen wynika, że przyczyną katastrofy był wybuch gazu. Strażak zastrzegał, że chodzi o większą ilość gazu, niż np. jedną butlę.
Jak podał z kolei prezydent Katowic, z dokumentów wynika, że w mieszkaniu, z którego najprawdopodobniej w piątek miał być eksmitowany lokator, zakład gazowniczy odciął już instalację gazową. Uszok nie potwierdził, że to w tym mieszkaniu doszło do wybuchu. Akcentował, że trzeba zaczekać na szczegółowe ustalenia prokuratury.