Prokuratura sprawdzi, czy wojewoda szantażowała
Lubelska prokuratura sprawdzi, czy wojewoda lubelska Genowefa Tokarska szantażem zmusiła szefa Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody do rezygnacji z tej funkcji.
19.02.2008 | aktual.: 19.02.2008 14:42
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez urzędników administracji rządowej - poinformował szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ Michał Blajerski.
Jak tłumaczy Blajerski, do nadużycia władzy mogło dojść poprzez groźby udostępnienia mediom przez Urząd Wojewódzki informacji o nieprawidłowościach ujawnionych przez NIK w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Miało to zmusić pokrzywdzonego w tej sprawie, przewodniczącego WROP, do ustąpienia z tej funkcji - powiedział Blajerski.
O szantażowaniu przez wojewodę przewodniczącego WROP prof. Zdzisława Michalczyka - odwołanego z tej funkcji w minioną środę - napisały lokalne gazety. Po tych publikacjach prokuratura przeprowadziła czynności sprawdzające.
Wojewoda Genowefa Tokarska przyznała, że rozmawiała z profesorem o jego odwołaniu. Chciała go uprzedzić, że będzie wnioskowała o dymisję z powodu wykazanych przez NIK nieprawidłowości. Chodziło o jeden z projektów, który - jak twierdzi Tokarska - prof. Michalczyk jako przewodniczący WROP opiniował, później miał wpływ na przyznanie pieniędzy z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i jednocześnie był wykonawcą tego projektu.
Delikatnie sugerowałam, że mogę nie wracać do tych tematów, jeśli pan profesor zrezygnuje sam ze stanowiska przewodniczącego. To była taka sugestia, niepotrzebna jak się okazuje, bo mam teraz kłopot - powiedziała dziennikarzom.
Tokarska podkreśliła, że chciała uniknąć przypominania wyników kontroli, przez szacunek dla profesora, ale jej intencje zostały źle odczytanie. Nie miałam go czym szantażować, ponieważ to wszystko już było, i protokoły z kontroli, i notatki w prasie. Czym ja mogłam szantażować? - pytała. Zaznaczyła, że to Rada odwołała przewodniczącego, a nie wojewoda.
Protokoły z kontroli NIK poszły do prokuratora. Nie ma decyzji, czy rzeczywiście profesor był winien czy nie i kto był winien. Ja tak daleko nie chciałam wnikać i zaproponowałam profesorowi, żeby został w radzie, ale nie bardzo wyobrażałam sobie, że będzie nadal pełnił funkcję przewodniczącego - dodała Tokarska.
Wojewoda zapewniła, że złoży wyjaśnienia w prokuraturze. Za przekroczenie uprawnień grozi kara do 3 lat więzienia.