Prokurator zawzięty na dilerów
Szef prokuratury Poznań-Wilda Hieronim Mazurek uwziął się na handlarzy narkotyków. Stawia ich przed sądem karnym, a gdy zapadnie wyrok, nie odpuszcza. "Ryzyko krótkiego więzienia dilerzy wkalkulowują w interes. Zazwyczaj dostają wyrok w zawieszeniu, mają pieniądze, śmieją się z wymiaru sprawiedliwości i wracają do dilerki" - mówi Mazurek "Gazecie Wyborczej".
27.05.2005 | aktual.: 27.05.2005 08:13
Dlatego z prawomocnym wyrokiem karnym prokurator Mazurek idzie do sądu cywilnego. Tam domaga się dodatkowej kary finansowej dla dilera za "bezpodstawne wzbogacenie się". Wyrok karny jest bazą, bo sąd karny, przesłuchując nabywców, wyliczył, ile dealer zarobił. Dlatego w procesie cywilnym domagam się wpłaty na konto skarbu państwa takiej właśnie kwoty. Pozwala na to art. 412 kodeksu cywilnego, a sam proces cywilny jest wtedy bardzo prosty - wyjaśnia Mazurek, przez wiele lat sędzia sądu cywilnego.
W zeszłym roku w ten sposób wydarł ponad 20 młodym dealerom kilkadziesiąt tysięcy złotych. W tym roku wygrał już siedem spraw, a kolejne jego pozwy czekają na rozpatrzenie. Wyrok wędruje do komornika, a z odzyskaniem pieniędzy nie ma problemu. Dealerzy, często studenci, proszą o rozłożenie kary na raty i oddają wszystko co do grosza - opowiada na łamach gazety.
Jednak art. 412 prokurator Mazurek wykorzystuje też do walki z innymi przestępstwami. Dotkliwie ukarał m.in. sutenera, który zmuszał młodą kobietę do prostytucji. Mężczyzna siedzi w więzieniu, bo sąd karny udowodnił mu wykorzystanie kobiety na kwotę 112 tys. zł - tyle pieniędzy musiała mu oddać. Tymczasem prokurator Mazurek podczas śledztwa ustalił, że przestępca ma dom i samochód, więc teraz przez komornika go licytuje - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)