Program legislacyjny rządu jest w rozsypce
Wśród 99 ustaw przyjętych przez obecny Sejm
nie ma ani jednej, która byłaby początkiem kompleksowych reform -
pisze "Gazeta Prawna".
22.06.2006 01:30
Premier Kazimierz Marcinkiewicz podkreśla, że wzrostu gospodarczego nie można utrzymać bez ustawy o finansach publicznych, zmniejszających obciążenia ustaw podatkowych, i nowych przepisów o swobodzie działalności gospodarczej.
Rząd miał przyjąć wszystkie te ustawy jeszcze w czerwcu. Nawet gdyby do końca miesiąca Rada Ministrów pracowała codziennie, nie wystarczy czasu, by nadrobić legislacyjne zaległości - uważa "GP.
Dziennik pisze w komentarzu, że dobre ustawy to dla gospodarki skarb. Licząc na wagę, legislacyjny bilans rządu Kazimierza Marcinkiewicza nie wygląda nawet najgorzej. Sejm uchwalił już blisko sto ustaw. Nie jest to mało. Niestety próżno szukalibyśmy tam systemowych rozwiązań prawnych, które zasługiwałyby na miano reformatorskich.
Większość przyjmowanych ustaw to ustawy ratyfikacyjne i nowelizacyjne, dostosowujące nasze przepisy do prawa unijnego. Coraz częściej dochodzi też do głosu na Wiejskiej inna choroba - mnożenie projektów na ten sam temat. W tym samym czasie powstało pięć projektów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych: rządowy, PiS-u, LPR-u, PO i projekt senacki. To jeszcze jeden dowód na to, że państwo i prawo traktuje się dzisiaj jako instrument załatwiania partykularnych interesów, źródło pozyskiwania doraźnych korzyści - stwierdza autor komentarza w "GP" Andrzej Jankowski.