Prof. Staniszkis: co czeka nas po kryzysie?
Kryzys jeszcze trwa, ale warto pomyśleć, co będzie po kryzysie? Niektóre elementy tej sytuacji rysują się już dziś. Między innymi – przebudowa modelu kapitalizmu, może nawet – nowa rewolucja technologiczna wykorzystująca nadzwyczajne węzły decyzyjne (i słabość przestraszonej klasy średniej) czasu kryzysu. Tak właśnie należy odczytywać wypowiedź Hilary Clinton, nawołującej w Parlamencie Europejskim, aby „nie marnować szansy jaką daje obecny kryzys”.
Zapewne dojdzie też do zwiększenia dystansu między Zachodem a Azją: nowy model inwestowania w przedsięwzięcia wysokotechnologiczne nie odtworzy miejsc pracy w Azji. Podzieli się też zapewne Unia Europejska (polityka „dwóch prędkości”), bo działanie w bardziej jednorodnej strukturze europejskiej jest dla zachodnioeuropejskiej „piętnastki” bardziej racjonalne. Towarzyszyć temu będzie powrót do tradycyjnej „polityki mocy” i regulowania przez hierarchie, a nie – sieci.
Równie istotne zmiany zajdą zapewne w sferze kultury. Mam tu na myśli przede wszystkim szczególny paradoks: powiększaniu przez Zachód dystansu wobec Azji będzie towarzyszyło przejmowania z tejże Azji elementów jej dziedzictwa kulturowego. W tym – logiki trójwartościowej (uwzględniającej moment czasu); paradoksalnej dialektyki bez tworzenia syntezy (obecnej choćby w Karcie Praw Podstawowych z jej pozostającymi w kolizji, a uznanymi za równoprawne, systemami wartości); czy nacisku na „stawanie się”, a nie – „bycie”, i jednoznaczną w owym byciu „tożsamość”. Pisałam już o tym przy okazji Traktatu Lizbońskiego. Kryzys wprowadził nowe elementy, w tym – azjatyckie podejście do zarządzania ryzykiem, czy – koncentrowanie się na władzy nad sobą (sterowności), a nie – władzy nad innymi.
Drugi efekt kulturowy to moim zdaniem kres tzw. „buntu mas”, opisywanego chociażby przez Ortegę y Gasseta, czy – Canettiego. Antyelitaryzm, pogarda dla „bezproduktywnej” pracy intelektualnej i pochwała „zdrowego rozsądku”, a także – żądanie, by przywódcy polityczni nie byli „elitarni” i w swoim dyskursie trzymali się potocznego obrazu rzeczy, to tylko niektóre elementy owego, XX-wiecznego, „buntu mas”. Przecenianie charyzmy energii i intuicji, a nie – charyzmy przenikliwego i zdyscyplinowanego intelektu, brak szacunku dla porządku (a nawet – społeczeństwa), a równocześnie – panika ze względu na nieumiejętność myślowego oswojenia chaosu, gdy ów porządek pada – to kolejne cechy. Kryzys wszystko to kończy. Wraca potrzeba autentycznej wiedzy i elit, a nie – klasy politycznej, będącej tylko samozwańczym odłamem „masy”, i w oczach tejże masy – tylko uzurpatorem (choć legitymowanym przez wyborczą procedurę). Wiedzy, dodajmy, która mija się zazwyczaj ze zdrowym rozsądkiem i myśleniem potocznym. Upokorzona przez
kryzys masa uświadamia sobie coraz bardziej własną słabość. To światełko w tunelu: nadzieja na przyszłą racjonalność.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski