PolskaProf. Piotr Kruszyński oburzony skalą kompromitacji PKW: to jakiś koszmar!

Prof. Piotr Kruszyński oburzony skalą kompromitacji PKW: to jakiś koszmar!

- Jako prawnik nie mogę stwierdzić, czy wybory zostały sfałszowane, bo nie mam na to żadnych dowodów, natomiast jako obywatel jestem oburzony skalą kompromitacji PKW. To, co się dzieje to jakiś koszmar! - komentuje specjalnie dla WP.PL prof. Piotr Kruszyński, adwokat i karnista z UW. Na razie nie widzi jednak powodów, aby powtórzyć wybory, podobnie jak dr Mariusz Bidziński, prawnik ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.

Marcin Bartnicki

- Wiedziałem, że w Polsce panuje bałagan, ale nie sądziłem, że jest aż tak źle. Żeby PKW nie mogła się poradzić specjalistów, czy system informatyczny, który zamówiła działa w sposób prawidłowy czy nie, to jest szczyt nieudolności - mówi wzburzony.

Apeluje: - Więcej pokory, panowie sędziowie! Przynajmniej przyznajcie się w telewizji do błędu, a nie mówcie, że jest wszystko w porządku!. - To blamaż państwa polskiego, nie mam co do tego cienia wątpliwości. Przykro mi to mówić, ale taka jest prawda - mówi.

Prof. Kruszyński przypomina, że w 2000 r. do równie kompromitującej sytuacji doszło podczas wyborów prezydenckich w USA. To wtedy zwycięzcą ogłoszono republikańskiego gubernatora Teksasu George'a W. Busha, który pokonał urzędującego przez dwie kadencje demokratycznego wiceprezydenta Ala Gore'a z Tennesse. Do dziś jednak sprawa tego wyboru budzi kontrowersje z kilku powodów.

Po pierwsze, obliczanie głosów w stanie Floryda, którego głosy elektorskie zadecydowały ostatecznie o wyniku, trwało dość długo po wyborach. Po drugie, wiele osób wciąż kwestionuje rzetelność sposobu obliczania (rzekomo wadliwe karty do głosowania, skreślenie na kilka dni przed wyborami z list ponad 50 tys. wyborców bez podania przyczyn przez władze Florydy - oficjalnie tłumaczono to potem "technicznymi błędami", dodając, iż "prawo nie działa wstecz"). Wedle krytyków nie bez znaczenia jest fakt, iż bratem republikańskiego kandydata był właśnie ówczesny gubernator Florydy, Jeb Bush. Większość wykreślonych była zarejestrowanymi demokratami. Po trzecie, ostateczną decyzję o przyznaniu głosów elektorskich podjął Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, co wywołało oskarżenia o polityczną stronniczość (przewaga konserwatystów).

Również w przypadku tegorocznych wyborów samorządowych rozmówca WP.PL spodziewa się negatywnych reperkusji, które będą długotrwałe. - Ale, jak mówi znane przysłowie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: może raz na zawsze skończy się absurd polegający na tym, że przetargi wygrywają partacze, bo urzędnicy panicznie boją się, że zarzuci im się łapówkarstwo. Cena powinna być jednym z kryteriów wyboru oferenta, ale nie jedynym - podkreśla.

Lider PiS Jarosław Kaczyński i szef SLD Leszek Miller w środę zaapelowali o skrócenie kadencji samorządów wybranych 16 listopada i przeprowadzenie nowych wyborów. Ich zdaniem nieprawidłowości podczas niedzielnych wyborów było zbyt dużo, by można uznać ich rezultat. Kaczyński i Miller zorganizowali oddzielne konferencje prasowe po środowych konsultacjach między sobą, poświęconych sytuacji po wyborach samorządowych. Co rozmówca WP.PL na taki zaskakujący sojusz? Zdaniem prof. Kruszyńskiego takie inicjatywy są przedwczesne. - To wybory lokalne, dlatego jeśli w jakimś województwie doszło do nieprawidłowości, sprawę musi rozstrzygnąć odpowiedni sąd okręgowy i tam będzie można powtórzyć wybory, ale, na Boga, przecież nie w całym kraju. Ja już nie takie egzotyczne sojusze widziałem, to wszystko gra polityczna - ocenia.

Powodów, aby powtórzyć wybory nie widzi również dr Mariusz Bidziński, prawnik ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. - Postulaty muszą być czymś poparte i uzasadnione. Przyczyny powtórzenia wyborów są określone w ustawie - musi dojść np. do naruszenia aktu głosowania. Tak długo, jak nie ma żadnych konkretnych dowodów na te okoliczności, trudno mówić o konieczności powtórzenia głosowania - wyjaśnia.

W opinii dr. Bidzińskiego, wymiar sprawiedliwości poradzi sobie z rozpatrzeniem pojawiających się lokalnie wniosków o powtórzenie wyborów. Sądy są ustawowo zobowiązane, aby rozpatrywać takie zgłoszenia w trybie wyborczym. - Jeśli będzie to wymagało, żeby pracować dłużej, to taki będzie obowiązek sędziów. Musimy liczyć, że podołają liczbie wniosków. Na razie nie ma ich bardzo dużo. Oczywiście może pojawić się lawina zgłoszeń, ale w mojej ocenie system sądownictwa poradzi sobie z tym - twierdzi dr Bidziński.

Joanna Stanisławska, Marcin Bartnicki Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (130)