Prof. Jadwiga Staniszkis o wizycie premiera Chin w Polsce
W związku z wizytą premiera Chin w Polsce warto raz jeszcze zastanowić się, w czym tkwi sekret sukcesu gospodarczego (a obecnie i geopolitycznego) tego kraju - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.
26.04.2012 | aktual.: 08.05.2012 15:28
Moim zdaniem istotne są cztery elementy. Po pierwsze - traktowanie własnego zacofania jako rezerwy rozwojowej. Jej uruchomienie we właściwym momencie (np. reforma rolna w czasie kryzysu) stało się impulsem aktywizującym rynek wewnętrzny.
Po drugie - właściwa sekwencja otwierania się na gospodarkę światową z zachowaniem jak najdłużej kontroli nad własnym sektorem finansowym. I import nowych technologii, a nie dóbr konsumpcyjnych.
Po trzecie - myślenie o rozwoju w kategoriach długiego horyzontu i całej struktury, a nie liniowej dynamiki poszczególnych elementów. Dyskusje polityczne tam (w kręgach aparatu) dotyczą m.in. tego, czy osiągnięta równowaga nie jest na zbyt niskim (w zestawieniu z możliwościami) poziomie? I czy można zaryzykować jej naruszenie i wymuszenie tym samym działań dostosowanych, aby zbudować równowagę na wyższym poziomie?
To prowadzi do czynnika czwartego: zasobów kulturowych. Do cnót jednostki należy tam m.in. bycie w stanie alertu myślowego, z gotowością do aktywnej (wyprzedzającej) adaptacji do pojawiających się wyzwań. A równocześnie pielęgnowanie cnót podstawowych: szacunek dla kontraktów, pracowitość, oszczędność. Ale też produkowanie wiedzy. W ich kulturze skrajnego indywidualizmu (bo taoizm – religia elit – wymusza rozpoznanie własnej, unikalnej „takości”) kontakt z innym (czyli odmienną „takością”) służy głównie rozwijaniu wiedzy. Zaś dyscyplina, rytuał i cnota posłuszeństwa (tak ważna w konfucjanizmie) to światopogląd wykonawców i biurokratów.
Unia Europejska przejęła niektóre elementy owej epistemologii: pokazałam to w książce "Antropologia władzy" na przykładzie Traktatu Lizbońskiego. W tej innowacyjnej (choć dziś zarzucanej na rzecz nagiego dyktatu mocy) formule władzy chodziło nie o zafiksowany cel, ale zagwarantowanie jakości procesów na wielu poziomach. W tym refleksji społeczeństw nad sobą w toku tworzenia prawa, mobilizacji wokół wartości (gdzie premiuje się samą aktywność a nie – konkretną normę), czy – wyśrubowanej odpowiedzialności urzędników za własne decyzje.
Chińskie myślenie w kategoriach całej struktury (a nie interesów określonych aktorów) zaczyna się też pojawiać wśród polityków zachodnich. Na przykład Niemcy. Ich zwrot w kierunku radykalniejszego, bezpośredniego zaangażowania inwestycyjnego w Rosji stanowi, moim zdaniem, innowacyjną odpowiedz na strukturalny kryzys strefy euro. Niemcy mają tak wielką przewagę wydajności pracy nad resztą że blokuje to konieczną dla przetrwania strefy euro konwergencję. Narzucenie sobie przez Niemcy nowych nakładów zwracających się dopiero w dalszej przyszłości, stanowi w tej sytuacji szczególne samoograniczenie pozwalające odbudować strukturalną konwergencję.
A u nas wciąż – od góry do dołu - procedury tak pomyślane, by uniknąć odpowiedzialności (ostatnio Głównej Dyrekcji Dróg wobec podwykonawców); patologicznie wbudowanie w gospodarkę światową (przez dług, inwestycje OFE, eksport siły roboczej – a na końcu – eksport towarów). I „radykalna inercja” w komunikacji władzy i opozycji. Bo padły z obu stron słowa, po których już niewiele można dodać.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski