Proces ws. zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. Aleksander Gawronik na ławie oskarżonych
• W Poznaniu ruszył proces ws. zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary
• Były senator Aleksander Gawronik jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa
• Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej"
• Ziętara zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy
• Były senator nie przyznaje się do winy, odmówił odpowiedzi na pytania
• Nie mam nic wspólnego z zaginięciem Jarosława Ziętary - oświadczył Gawronik
W Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces Aleksandra Gawronika. Były senator, który oskarżany jest o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, nie przyznaje się do winy.
Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej". Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Do tej pory nie odnaleziono jego ciała.
Prokurator Piotr Kosmaty odczytał akt oskarżenia, według którego Gawronik "chcąc, aby inne osoby dokonały porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary, w związku z jego zawodowym zainteresowaniem i planowanymi publikacjami dotyczącymi tzw. szarej strefy gospodarczej, nakłaniał do tego ustalonych pracowników ochrony firmy Elektromis, w szczególności w ten sposób, że podczas prowadzonej z nimi rozmowy dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary stwierdził: on ma być skutecznie zlikwidowany".
Były senator przed sądem nie przyznał się do winy, odmówił odpowiedzi na pytania. Wygłosił jedynie krótkie oświadczenie oraz odniósł się do zebranego przez prokuraturę materiału dowodowego.
- Nie mam nic wspólnego z zaginięciem Jarosława Ziętary. W żaden inny sposób nie mogę odnosić się do zdarzeń opisanych w akcie oskarżenia. One nigdy nie miały miejsca. To, że w dniu dzisiejszym znajduję się na ławie oskarżonych w związku ze sprawą podżegania do zabójstwa jest kompletnym absurdem - powiedział Gawronik przed sądem. Po rozprawie zapowiedział, że będzie "po kolei rozbijał akt oskarżenia".
Reprezentujący b. senatora adwokat Krzysztof Urbańczak podkreślił po rozprawie, że Aleksander Gawronik nie miał motywu, by podżegać do zabicia dziennikarza. Podkreślił, że w zebranych przez prokuraturę dowodach "nie ma żadnego materiału wskazującego na to, że Jarosław Ziętara wpadł na trop jakiejś afery, w którą zamieszany byłby Aleksander Gawronik".
Brat Jarosława Ziętary: czuję satysfakcję, że proces wreszcie się rozpoczął
- Nie ma tam ani jednego takiego zdania i nie wiem, na jakiej podstawie ten akt oskarżenia został złożony do sądu. (...) Podstawą ustalenia motywu mojego klienta były analizy dotyczące powiązań gospodarczych, oraz materiałów prasowych, które zostały wytworzone rzekomo przez Jarosława Ziętarę. Główny artykuł, na który powołuje się prowadzący śledztwo, ukazał się grubo ponad pół roku po jego zaginięciu; nie jest autorstwa Jarosława Ziętary - powiedział.
- Z analizy materiałów, które przedstawił dziś oskarżony wynika jednoznacznie, że spółki, które są przedmiotem rzekomych powiązań Aleksandra Gawronika z innymi osobami, wiązanymi z tym zdarzeniem, nie łączą żadne relacje biznesowe, lub są to spółki, które powstały np. kilka lat po zaginięciu Jarosława Ziętary - dodał.
Prokurator Piotr Kosmaty, komentując wystąpienie Gawronika przed sądem, powiedział po rozprawie, że "akt oskarżenia należy czytać ze zrozumieniem, a nie wybierać i naginać korzystnych dla siebie stwierdzeń".
Obecny w sądzie brat Jarosława Ziętary Jacek Ziętara powiedział, że czuje satysfakcję, że proces wreszcie się rozpoczął.
Sąd będzie chciał przesłuchać pierwszych świadków. Wśród nich ma być m.in. twórca Elektromisu, przedsiębiorca Mariusz Świtalski. Zdaniem prokuratury, Elektromis był główną firmą, którą interesował się Ziętara, w jej siedzibie miało też odbyć się spotkanie, w trakcie którego Gawronik miał podżegać do zabójstwa dziennikarza. - Świadkowie zeznają, że miało to nastąpić w obecności Mariusza Świtalskiego - powiedział prokurator Kosmaty.
Proces miał ruszyć w grudniu ub. roku, ale sąd otrzymał informację od obrońców oskarżonego o wypowiedzeniu pełnomocnictwa. Gawronik powiedział, że problemem dla niego były za wysokie koszty utrzymania obrony i poprosił o obrońcę z urzędu.
Akt oskarżenia przeciw byłemu senatorowi liczy 100 stron, natomiast akta - 51 tomów. W ramach śledztwa prowadzonego przez krakowską prokuraturę apelacyjną przesłuchanych zostało 200 świadków, w tym osoby ze służb specjalnych, ponieważ śledztwem objęty był także wątek próby zatrudnienia Ziętary w służbach. Sporządzono ponadto szereg opinii z zakresu m.in. daktyloskopii, genetyki i balistyki.
Były senator został zatrzymany na początku listopada 2014 r. i usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa Ziętary. Gawronik nie przyznał się do stawianego mu zarzutu. Został aresztowany na trzy miesiące. W rozmowie z dziennikarzami wyraził zgodę na podawanie jego pełnego nazwiska.
Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że dziennikarz został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała.
Śledztwo zostało przekazane do Krakowa. W toku śledztwa, krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo.Na początku roku prokuratura umorzyła śledztwo ws. uprowadzenia i zabójstwa dziennikarza, w wątku dotyczącym dwóch podejrzanych o pomocnictwo w porwaniu i zabójstwie. Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prok. Piotr Kosmaty podał, że zdecydowała o tym zmiana zeznań przez świadków, podstawą umorzenia jest niewykrycie sprawcy.