Proboszcz jeździł samochodem wartym 35 tysięcy euro
Zaledwie miesiąc proboszcz małej parafii na północy Włoch był właścicielem auta za 35 tysięcy euro. Wyszło to na jaw, gdy ksiądz miał wypadek, z którego wyszedł bez szwanku.
11.02.2014 | aktual.: 12.02.2014 00:38
Po uderzeniu w drzewo pojazd prowadzony przez duchownego wpadł do kanału rzeki Destra Reno. Nie od razu poszedł na dno. Na moment zawisł na cumie jednego ze stojących tam jachtów. Kilku świadków wypadku zbiło przednią szybę auta i pomogło proboszczowi wydostać się na zewnątrz.
Po kilku godzinach spędzonych na pogotowiu mógł on powrócić do domu w pobliżu Rawenny nad Adriatykiem. Jeszcze nie doszedł do plebanii, gdy cała miejscowość wiedziała już, że proboszcz jechał swoim nowym SUW-em, który wart jest co najmniej 35 tysięcy euro.
Media natychmiast przypomniały, co o duchownych za kierownicą drogich samochodów myśli obecny papież. W lecie ubiegłego roku Franciszek powiedział publicznie, że widok taki przyprawia go o ból serca.