Prezydent: finansowanie partii z budżetu zapobiega korupcji
Prezydent Lech Kaczyński oświadczył, że jest zwolennikiem finansowania partii politycznych przez państwo, bo - jak podkreślił - jest to "jedyna metoda, która zapobiega korupcji".
06.02.2009 | aktual.: 06.02.2009 09:53
- Weźmy pod uwagę, ile było przypadków znanych korupcji przed wprowadzeniem tej metody, a ile po. Jednak jest dużo mniej - powiedział prezydent w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce, komentując proponowane przez PO okresowe zawieszenie subwencji budżetowych dla partii.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, jeśli partie nie będą finansowane z budżetu państwa, oznacza to "finansowanie przez bogatych".
- Pod jednym względem obecny rząd i stojąca za nim partia - to mówię z przykrością wielką i nie chcąc powodować konfliktów - jest konsekwentna w próbach budowy Rzeczpospolitej dla bogatych. Można to nazwać elegancko Rzeczpospolitą liberalną, ale myślę, że Rzeczpospolita dla bogatych to jest nieporównanie lepsze określenie - mówił prezydent.
W ocenie Lecha Kaczyńskiego partie pozbawione subwencji budżetowych będą finansowane przez sponsorów. - A ci sponsorzy to co? Stu przeciętnych obywateli nie da dziesiątej części tego, co jeden bogaty biznesmen. I wiadomo, kto na tym lepiej wyjdzie. Ten, kto lepiej reprezentuje interesy tych najbogatszych - podkreślił.
Pytany, czy dobrym pomysłem byłoby, gdyby państwo łożyło mniej na partie polityczne, odpowiedział: "o zmniejszeniu można porozmawiać, natomiast tu ja chciałbym powiedzieć, że to jest ruch, który w istocie ma wzmocnić tych, którzy reprezentują bogatych i będę to mówił nawet, jak będzie trzeba, tysiąc razy, bo to jest oczywista prawda".
Propozycja PO zakłada zawieszenie przekazywania partiom subwencji z budżetu państwa od kwietnia 2009 do końca grudnia 2010 roku. PO liczy, że zawieszenie subwencji przyniesie oszczędności rzędu 200 mln zł.
- To ja mogę powiedzieć, że to jest mniej niż jeden promil budżetu, a w ciągu dwóch lat to jeszcze znacznie mniej, jeszcze dużo, dużo mniej - komentował prezydent.
Prezydent odniósł się także do rządowego programu oszczędności budżetowych, z których 1,947 mld zł przypada na budżet MON (zgodnie z ustawą miał on wynosić blisko 25 mld zł). Szef MON Bogdan Klich w ramach oszczędności zapowiedział: zakończenie misji wojska w Czadzie, na Wzgórzach Golan i w Libanie oraz ograniczenie importu i renegocjację kontraktów. Według Klicha oszczędności "nie zaburzą podstawowych funkcji naszej armii".
Lech Kaczyński, pytany czy cięcia w resorcie obrony zagrażają wykonywaniu podstawowych funkcji polskiej armii, odpowiedział: "tak, to trzeba powiedzieć; tu poza tym następuje bardzo znaczne ograniczenie naszej funkcji ekspedycyjnej, która była jedną z podstaw naszego miejsca na świecie".
Prezydent pytany był także o swoich nowo powołanych doradców społecznych w dziedzinie ekonomii - Ryszarda Bugaja i Adama Glapińskiego. Na pytanie, czy ich powołanie oznacza zapowiedź uważniejszego recenzowania rządu w sprawach gospodarczych, np. jeśli chodzi o walkę z kryzysem, odpowiedział: tak; taka jest konieczność w tej chwili.
- Ja muszę się tym zająć. To nie oznacza, że zamierzam próbować zastępować rząd, choćby z tego powodu, że jest to niemożliwe, nie mam tego rodzaju konstytucyjnych uprawnień, ale będę robił wszystko, żeby rząd działał w sposób energiczny i nie dogmatyczny - podkreślił. Jak dodał, odbył i odbędzie jeszcze spotkania z "praktykami" i z "profesorami teoretykami", wszystkie "bardzo interesujące".
Jego zdaniem odpowiedź rządu na kryzys finansowy to "odpowiedź klasyczna w zasadzie, odpowiedź liberalna". Dodał, że ma wątpliwości, czy jest to odpowiedź dobra.
- Mam wątpliwości, czy to jest odpowiedź dobra, tyle tylko że proszę pamiętać, że pan premier jest przekonanym liberałem i tutaj ja nie mówię niczego złego, na pewno ma autentyczne przekonania w tym zakresie - powiedział. - Natomiast ja równie autentycznie liberałem nie jestem - zaznaczył.