Prezydent do Tuska: wyrzućcie Putina
Na 24 godziny przed przylotem do Polski Władimira Putina Lech Kaczyński chciał, by Donald Tusk odwołał wizytę premiera Rosji - czytamy w dzienniku "Polska".
09.09.2009 | aktual.: 10.09.2009 09:53
"W tej sytuacji oczekuję, że odwołasz wizytę Putina" - premier Tusk usłyszał w słuchawce stanowczy głos prezydenta Kaczyńskiego. Była niedziela, 30 sierpnia. Donald Tusk właśnie wrócił do Sopotu z chrzcin wnuka, kiedy nieoczekiwanie otrzymał sygnał z BOR, że prezydent chce z nim rozmawiać. Plan wtorkowych uroczystości na Westerplatte wydawał się domknięty. Już kilka tygodni wcześniej omówiony został przez premiera z prezydentem w rozmowie w cztery oczy. Łącznie z kwestią obecności Putina.
Sygnały zarówno z kancelarii premiera, jak i Pałacu Prezydenckiego były optymistyczne: będzie wspólna strategia. Jednak sytuacja zmieniała się z dnia na dzień. W miarę jak zbliżał się 1 września, nasilała się akcja propagandowa przeciw Polsce ze strony Rosji. Zawrzało na dobre w niedzielę, kiedy rosyjski wywiad ogłosił, że przedwojenny szef polskiej dyplomacji Józef Beck był niemieckim agentem. Jak Polska powinna zareagować na te prowokacje?
- Prezydent robi wszystko, aby pozyskać od pana premiera odpowiedź w tej sprawie - informował prezydencki minister Władysław Stasiak. Czy polski rząd powinien domagać się oficjalnie przeprosin od Rosji? - dopytywali dziennikarze. - Powinniśmy się zachować konsekwentnie i honorowo. Najpierw pozwólmy przeprowadzić te konsultacje - uspokajał Stasiak.
Jednak komunikat Kancelarii Prezydenta, jaki ukazał się późnym wieczorem, nie przyniósł odpowiedzi na pytanie: jak według prezydenta Polska powinna odpowiedzieć na ataki Rosji. Pojawiła się jedynie sucha informacja, że prezydent przeprowadził telefoniczną rozmowę z premierem na ten temat. Z jakim zatem pomysłem konkretnie dzwonił prezydent? - Prezydent był zdenerwowany, chciał, żeby premier odwołał wizytę Putina. Tusk był wściekły i przerażony, tym bardziej że Kaczyński mówił zupełnie co innego niż podczas ich pierwszej rozmowy - opowiada jeden ze współpracowników premiera.
Jak w praktyce prezydent wyobrażał sobie odwołanie przyjazdu Putina na oficjalne zaproszenie Polski? Prezydenccy współpracownicy nie chcą o tym mówić. - Nie czuję się upoważniony do komentowania takich rozmów - ucina szef kancelarii Władysław Stasiak.