Prezydent Abd el-Fatah es-Sisi - egipski dyktator czy reformator?
Przywódca Egiptu, generał Abd el-Fatah es-Sisi, wezwał na początku roku do rewolucyjnej reformy islamu. Kim jest prezydent Sisi? Islamskim Marcinem Lutrem, egipskim Mustafą Kemalem Ataturkiem czy po prostu dyktatorem, który chce zagwarantować sobie stabilność władzy?
Na początku roku Sisi jako jeden z niewielu obecnych przywódców państw muzułmańskich wskazał na islamski radykalizm jako wroga wewnątrz islamu. Wezwał do rozpoczęcia religijnego "dyskursu, który nadąża za współczesnymi czasami". Słowa te padły w nieprzypadkowym miejscu, bo na uniwersytecie Al-Azhar. Uczelnia historycznie cieszy się największym autorytetem w świecie islamu, pozbawionym oficjalnego ciała interpretującego religię.
- Niepojęte jest, że ideologia (fikr - oznacza myśl, chociaż tutaj w znaczeniu błędnych idei), którą uświęciliśmy, czyni całą naszą społeczność muzułmańską (ummę) źródłem niepokoju, zagrożenia, zabijania i zniszczenia na całym świecie - powiedział Abd el-Fatah es-Sisi. Wyraźnie zaznaczył, że odnosi się to do koncepcji powstałych na bazie religii, a nie do samego islamu. Problem dostrzegał jednak wewnątrz światu islamu, a nie szukał zewnętrznych usprawiedliwień. To istotne.
Zobacz też: Egzekucja koptyjskich chrześcijan.
Profesor Daniel Pipes, ekspert ds. islamizmu z Middle East Forum przypomina, że choć przemówienie Sisiego było bardzo mocne, to o dekadę wcześniejsze nawoływania króla Jordanii Abdullaha II i prezydenta Pakistanu Perveza Muszarrafa do oświeconego islamu nie odniosły wymiernych skutków.
Tymczasem pod koniec lutego do Sisiego przyłączył się Wielki Imam Al-Azhar, szejk Ahmad Muhammad al-Tayyeb. Na konferencji w Mekce wygłosił on podobną krytykę złych interpretacji i potrzebę reformy, chociaż nie omieszkał wspomnieć o spisku zachodnich, nowych kolonialistów i syjonistów, z którym musi zmierzyć się islam.
Jak Ataturk?
Sisi to na pewno nie muzułmański Luter. Przede wszystkim nie jest duchownym, a politykiem. Zmiany w religii Sisi chce realizować przez państwo i przez istniejące instytucje religijne. Bardziej niż Lutra przypomina współczesnego reformatora islamu Mustafę Kemala Ataturka, który wprowadził Turcję w nowoczesność. Radykalnie zerwał z islamskimi zwyczajami, arabskim alfabetem i poddał imamów kontroli państwa. To te właśnie daleko idące reformy i wprowadzenie świeckości państwa pozwalają w ogóle na debatę o członkostwie Turcji w Unii Europejskiej.
Kolejne podobieństwo Sisiego do twórcy świeckiej Turcji to odwoływanie się do nacjonalizmu. Generał Sisi, odwiedzając Kościół Koptyjski, podkreślił, że mieszkańcy jego kraju nie powinni postrzegać siebie jako muzułmanów czy chrześcijan, ale jako Egipcjan.
Za wezwaniami do zmian idą także działania. W Egipcie przeglądane są podręczniki religii, z których usuwa się na przykład przepisy regulujące niewolnictwo. Tak więc reforma islamu przez instytucje państwowe i religijne wydaje się zdecydowanym krokiem - ale to także słabość całego projektu. Al-Azhar przez dekady traciło wiarygodność wśród młodych muzułmanów, którzy postrzegali uczelnię bardziej jako tubę państwa, niż instytucję religijną.
Uniwersytet, posiadający opinię umiarkowanej instytucji, był zawsze konserwatywny i dusił wszelkie przejawy postępowości w islamie. Na tym zyskiwało Bractwo Muzułmańskie, wrogie świeckim rządom dyktatorów. A generał Sisi doszedł do władzy, odsuwając od niej zwycięzcę pierwszych po Arabskiej Wiośnie prezydenckich wyborów, lidera Bractwa Muzułmańskiego Mohammeda Mursiego. I chociaż wykorzystał coraz większą niechęć Egipcjan do rządów Bractwa i jako dowódca armii wsparł protest liczniejszy, niż którakolwiek z wcześniejszych demonstracji przeciwko poprzedniemu prezydentowi Mubarakowi, to jednak był to zamach stanu.
Polityczny kontekst
Przemówienie prezydenta Sisiego należy więc też odczytać w kontekście politycznym, jako obliczone na dalsze spychanie Bractwa Muzułmańskiego do narożnika ekstremizmu i cementowanie własnej władzy. Nie jest to całkowicie bezzasadne. Ideologia islamizmu to pożywka dla obecnych ugrupowań terrorystycznych, takich jak Hamas, Al-Kaida itp. Bractwo Muzułmańskie nie pozostaje Sisiemu dłużne i oskarża prezydenta o próbę wprowadzenia obcych elementów do islamu (bida), co w tradycji równoznaczne jest z herezją, a nawet odejściem od wiary.
Prezydent Egiptu z kolei nie tylko wzywa do oczyszczenia islamu z ekstremistycznej ideologii, chce go oczyszczać także z ekstremistów. Z końcem lutego egipski sąd uznał Hamas za organizację terrorystyczną. Co dzieje się - warto zaznaczyć - w momencie, kiedy Unia Europejska rozważa uznanie Hamasu.
Na wizerunku Sisiego jako reformatora islamu są jednak rysy. Chociaż egipski reżim zakazał działalności islamistów spod znaku Bractwa Muzułmańskiego, koncesjonuje on działalność skrajnie konserwatywnej partii Al-Nour, salafitów odwołujących się do wahabickiej doktryny pochodzącej z Arabii Saudyjskiej. Partia salafitów zdobyła ponad jedną czwartą głosów w wyborach do parlamentu w 2011 roku, wobec połowy głosów, które przypadły Bractwu.
Zaletą więc tego ruchu dla rządzącej Egiptem armii nie są bynajmniej jego mniej radykalne poglądy niż ideologia Bractwa Muzułmańskiego, lecz niższa liczebność, a co za tym idzie - łatwość kontrolowania. Z drugiej strony, nietypowe jak na standardy dyplomatyczne było to, że wkrótce po objęciu prezydentury, w lipcu 2014 roku, Sisi przyjął, a właściwie został przyjęty, w stojącym na lotnisku w Kairze samolocie przez króla Arabii Saudyjskiej Abdullaha bin Abdulazizza.
Międzynarodowe otoczenie
Rozważyć należy też wątki międzynarodowe. Arabia Saudyjska jest dla Sisiego sojusznikiem we wspólnej walce z Bractwem Muzułmańskim, a po ograniczeniu amerykańskiej pomocy Egipt także szuka środków na wszelkie możliwe sposoby. Po marcowej wizycie Sisiego w Arabii Saudyjskiej rysuje się coraz wyraźniejszy podział grup na Bliskim Wschodzie.
Egipt oskarża Turcję i Katar o wspieranie Bractwa Muzułmańskiego i mieszanie się w wewnętrzne egipskie sprawy. Również Saudowie uważają Bractwo Muzułmańskie za zagrożenie dla swojego reżimu. Sisi proponuje też utworzenie wspólnych arabskich sił militarnych. Projekt popierają Arabia Saudyjska, Jordania, Kuwejt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Współpraca Egiptu z Arabią Saudyjską, gdzie po śmierci poprzedniego króla do władzy doszło skrzydło bardziej konserwatywne, nie będzie sprzyjała zatem przeprowadzaniu reform w islamskim świecie.
Kim zatem jest Sisi, którego prezydent z Bractwa Muzułmańskiego, Mursi, na tyle darzył zaufaniem, że powierzył mu tekę ministerstwa obrony? "Financial Times" podał, że pierwsza dama nosi hidżab, a córka Sisiego nikab - ubranie odkrywające tylko oczy i ręce. W swoich studenckich latach na uniwersytecie w Pensylwanii Sisi opisywał projekt islamskiej demokracji podporządkowanej nakazom religijnym, co oznaczałoby prymat prawa szariatu nad wolą większości. Możliwe, że jego poglądy ewoluowały w obliczu wydarzeń ostatnich lat, zarówno w Egipcie jak i w szeroko pojętym świecie islamu.
A może w swoim odniesieniu do reformy islamu nie krytykuje on islamu jako systemu politycznego, lecz tylko używanie przemocy przez ugrupowania terrorystów? Innymi słowy, krytykuje środki, a nie cel sam w sobie? Mimo wszystko, nawet jeżeli uznamy za prawdziwe dobre intencje prezydenta Egiptu, to biorąc pod uwagę uwarunkowania, wśród których funkcjonuje, będzie miał w ewentualnych próbach reformy islamu związane ręce.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.