Precedensowy pozew o ustalenie nieważności dekretu Bieruta
Stwierdzenia nieważności dekretu komunistycznych władz z 1945 r. o "znacjonalizowaniu" gruntów
stolicy domaga się autor pozwu złożonego do Sądu Okręgowego w
Warszawie. Nie wyznaczono
jeszcze terminu rozpoczęcia procesu.
04.09.2006 13:05
Autor pozwu w sprawie przejętej na mocy dekretu nieruchomości na Mokotowie, mec. Jerzy Szaniawski, chce, by sąd ustalił, że dekret Rady Ministrów z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów m.st. Warszawy (zatwierdzony przez Krajową Radę Narodową) "jest nieważny z mocą wsteczną, bo został wydany przez samozwańczy organ".
W pozwie adwokat przypomina, że podstawą tzw. dekretu Bieruta były akty prawne przyjęte przez równie samozwańczy Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. "Trudno jest uznać legalność aktów normatywnych wydawanych przez organy, których sposób i tryb powołania oraz wynikająca z powyższego legitymacja do stanowienia tego rodzaju aktów pozostają niezgodne z obowiązującymi przepisami" - napisał Szaniawski.
Mecenas dodał, że "źródła historyczne pozostają zgodne co do faktu, że uznana wyłącznie przez rząd radziecki Krajowa Rada Narodowa (KRN) jako oficjalne przedstawicielstwo społeczeństwa polskiego i naczelny organ władzy ustawodawczej nie była podmiotem, który powstał z woli suwerena, jakim był ówczesny naród polski". Podkreślił, że tak samo powołano PKWN jako organ władzy wykonawczej; przekształcony potem w rząd tymczasowy.
W swym pozwie adwokat porównał powołanie PKWN i KRN do sprawy cara Dymitra Samozwańca z początków XVII wieku (rzekomego syna Iwana IV Groźnego, którego pretensje do tronu carskiego Polska wsparła interwencją).
Szaniawski podkreślił, że w 1945 r. jedyną formalnie obowiązującą ustawą zasadniczą była konstytucja z 23 kwietnia 1935 r., bo "nie została ona uchylona przez żaden suwerenny podmiot wyrażający wolę narodu". "Pomimo to KRN oraz PKWN w przyjętych manifestach wskazywały, że podstawą ich działania jest obowiązująca wcześniej konstytucja z 17 marca 1921 r. Żadna z tych konstytucji nie zawierała odpowiedniej legitymacji dla powołania i funkcjonowania KRN i PKWN" - dodał adwokat. Według niego, procesy ustawodawcze nie mogły następować z pominięciem legalnie działającego w Londynie rządu polskiego.
"Przytoczone argumenty przemawiają za uznaniem wadliwości każdego z aktów ustanawiających normy prawne, wydanych przez KRN i PKWN oraz za koniecznością usunięcia skutków faktycznych wywołanych tego rodzaju praktyką ustawodawczą" - napisał Szaniawski.
Dlatego w pozwie przeciw miastu stołecznemu Warszawie i ministrowi skarbu uważa on, że dekret jest "prawnie bezskuteczny" wobec reprezentowanej przez niego Ewy G. co do jej prawa współwłasności nieruchomości przy ul. Gwintowej na Mokotowie o pow. 2,5 tys. m kw.
Adwokat przyznał zarazem, że dotychczasowa linia orzecznicza Trybunału Konstytucyjnego "nie wskazuje jednak na wolę rozwiązania problemu", bo - zdaniem mecenasa - TK "uchyla się od leżącego w jego kompetencjach rozstrzygnięcia i pozostawia ocenę legalności oraz suwerenności PKWN współczesnemu ustrojodawcy". "Powściągliwość Trybunału kłóci się z powszechnym przekonaniem, że w żadnym porządku prawnym nie może być miejsca na akceptację ukartowanej kradzieży, jaką stanowi odebranie świętego prawa własności" - napisał adwokat. Dodał, że "państwo przyjmuje na siebie rolę pasera, akceptującego i utrwalającego szkody społeczne, wywołane przez komunistyczne prawo".
W pozwie mec. Szaniawski wnosi, by w przypadku uznania przez sąd, iż sprawa wymaga orzeczenia TK, sąd wystąpił do Trybunału o ustalenie, czy dekret jest zgodny z konstytucją z 1935 r.
Dekretem z 1945 r., uzasadnianym "racjonalnym przeprowadzeniem odbudowy stolicy i dalszej jej rozbudowy", objęto około 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości. Stały się one własnością miasta.
W listopadzie 2005 r. stołeczny Ratusz zaczął składać wnioski o zawieszenie sądowych postępowań dotyczących posiadaczy gruntów miejskich znacjonalizowanych dekretem z 1945 r. Miasto uzasadniało to chęcią uregulowania na rzecz właścicieli przedwojennych nieruchomości lub ich spadkobierców prawa użytkowania wieczystego nieruchomości. Od października 2005 r. osoby użytkujące nieprzerwanie od 30 lat grunty, choć nie mają do nich prawa własności, mogą ubiegać się o tytuły własności przez zasiedzenie.