Prasa niemiecka: Powrót strasznego Niemca w Polsce
• "Telepolis": ogólne zarzuty pod adresem Niemiec stały się znów społecznie akceptowane
• "Taki szorstki ton pojawił się w Polsce w połowie listopada" - stwierdza portal
• Internetowy magazyn wydawnictwa Heise, ceniony jest za krytyczne analizy
23.08.2016 | aktual.: 23.08.2016 22:13
Od chwili przejęcia władzy przez PiS "wydaje się, że ogólne zarzuty pod adresem Niemiec stały się znów społecznie akceptowane" - stwierdza Jens Marten na portalu "Telepolis". Dziennikarz publikuje czołówkę "Gazety Polskiej Codziennej" ze zdjęciem dzieci w pasiakach w obozie koncentracyjnym i tytułem "Niemcy zabierają Polakom dzieci" , po czym wyjaśnia: "to jest obecnie jeden z wielu przykładów kontrowersyjnych działań osób z Niemiec lub niemieckich urzędników, które utożsamiane są z okresem nazistowskim”. Marten tłumaczy, że artykuł dotyczy zabrania Polce przez Jugendamt (Urząd ds. młodzieży) noworodka. Urzędnicy uzasadniali swoje działania brakiem konsultacji lekarskiej przez matkę, bałaganem w jej mieszkaniu i obawą, że matka może dziecko zaniedbać nie karmiąc go" - pisze Marten, powołując się na polskie doniesienia.
"Taki szorstki ton pojawił się w Polsce w połowie listopada" - stwierdza "Telepolis". "Prawie wszystko, co osiągnęła przez osiem ubiegłych lat poprzednia ekipa rządząca PO, jest dziś podważane. Należą do tego także lepsze stosunki z zachodnim sąsiadem Polski". Autor artykułu informuje czytelników, że "Gazeta Polska Codzienna" reprezentuje bardziej prawicowy nurt rządzącego PiS. O tygodniku "wSieci" zaś pisze, że "skłania się do przesady".
Z "raczej liberalnego" magazynu "Wprost" przytacza nagłówek głoszący, że Niemcy znów zmieniają historię. Chodzi o proces, który jeden z żyjących AK-owców wytoczył niemieckiej telewizji publicznej ZDF za film "Nasze matki, nasi ojcowie", emitowany także w Polsce, w którym żołnierze AK pokazani są też jako antysemici.
"Lęk Polski przed przedstawieniem jej jako współwinnej, a nie ofiary II wojny światowej, dał o sobie poznać w ub. tygodniu na jednym z posiedzeń rządu. Sformułowania takie jak ‘polski obóz koncentracyjny’, do którego niezręcznie dopuścił się sam Barak Obama, mają być karane więzieniem".
Mertten pisze też, że prezes PiS zapowiedział jedną lub dwie produkcje filmowe w stylu hollywoodzkim, aby pokazać, jak wyglądała naprawdę wojna w Polsce. I o tym autor artykułu sam pisze, wskazując na blisko 6 mln ofiar, na pomniki w całym kraju przypominające o niemieckich zbrodniach, a także o upamiętnianiu Powstania Warszawskiego, którego kolejna rocznica co roku jest w Polsce ważnym wydarzeniem publicznym.
Polaków i Niemców "dzieli historia"
"Lecz od przełomu (w 1989 r. - przyp. red), wiele dokonało się w relacjach Polski i Niemiec, a zbliżenie odbywa się nie tylko w kontaktach oficjalnych na wyższym poziomie" - pisze autor artykułu i wylicza 581 partnerstw miast, powstanie Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży (Jugendwerk) utworzonej po podpisaniu w 1991 r. polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Organizacja ta, według własnych informacji, sfinansowała wymianę młodzieżową 2,7 mln Niemców i Polaków - zaznacza dziennikarz. "Polski rząd zaaprobował w tym roku podwyżkę budżetu Jugendwerku. Ale tak naprawdę nie popiera tej kooperacji" - pisze Mertten i przypomina, że jeszcze do maja br. nie było wiadomo, czy w połowie czerwca w Berlinie i Warszawie rzeczywiście odbędą się uroczystości rocznicy Traktatu.
"Pochwalne słowa prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło chyba odbijają się czkawką właściwemu przywódcy kraju Jarosławowi Kaczyńskiemu", który, jak przypomina "Telepolis", tydzień później wykorzystał wynik referendum ws. Brexitu, żeby rozliczyć się wywiadzie dla tabloidu "Bild" z hegemonialnymi zakusami Niemiec i przypomnieć, że Polskę i Niemcy łączy wymiana handlowa, a dzieli historia.
Wzorce z PRL
Jens Mattern poświęca też uwagę na programy przejętej przez PiS telewizji publicznej TVP, w której "nadawane są teraz wyłącznie programy z krytycznym wydźwiękiem na temat sąsiada", przypominające często o przeszłości historycznej. Nie dziwi go to, gdyż media państwowe zatrudniły dziesiątki prawicowych dziennikarzy, a liberalnych wyrzuciły z pracy. Znamienna dla obecnej sytuacji w polskiej telewizji państwowej jest dla autora artykułu emisja "Krzyżaków" w TVP2 w czasie transmisji meczu na Polska-Niemcy na Euro. "Film ten, z roku 1960, uchodzi za największy hit kinowy PRL-u. Strach przed niemieckim rewanżyzmem był przez długi okres największym wspólnym mianownikiem, na którym mogło polegać kierownictwo Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Ponieważ PiS wiele z tych wzorców PRL-u znów stosuje (więcej władzy, więcej kontroli i wpływu partii), wydaje się logiczne, że Niemcy są instrumentalizowane jako wróg".
Jens Mattern pisząc to zaznacza, że w mediach państwowych i na poziomie rządu "jeszcze do tego tak wyraźnie nie dochodzi". Wyraża on też nadzieję, że w obliczu takich kwestii kontrowersyjnych jak polityka migracyjna "ton Warszawy się nie zaostrzy. Ale na to nie wygląda" - pisze autor artykułu, przytaczając krytyczną wypowiedź jednego z posłów PiS o niemieckiej "wojnie hybrydowej", którą niemieckie media i niemiecki kapitał w polskich wydawnictwach mają toczyć przeciwko Polsce przedstawiając ją jako prymitywny kraj pełen złych i głupich ludzi. Uprawiają one fałszowanie historii i - jak powiedział ów poseł - Niemcy płacą za to miliony. Poseł ten domagał się interwencji organów państwowych przeciwko niemieckim "medialnym Hunom" i ich pomocnikom.
"Telepolis" stwierdza w konkluzji artykułu, że nie jest wiadomo, czy wypowiedzi i apele posła PiS mają coś wspólnego z zaplanowaną akcją rządową, czy chodzi tylko o wyrażoną przez niego opinię prywatną, z nikim nie konsultowaną.