Pracownica szpitala w Dallas wywołała panikę na luksusowym statku
Pasażerowie, którzy wybrali się w rejs po Karaibach luksusowym statkiem Carnival Magic, przeżyli dramatyczne chwile. Okazało się, że wśród nich znajdowała się pracownica szpitalnego laboratorium w Dallas, która najprawdopodobniej zajmowała się próbkami pobranymi od zmarłego na ebolę Thomasa Erica Duncana.
Cztery dni po tym, jak statek wyruszył w tygodniowy rejs z Galveston w Teksasie, na pokładzie pojawiły się pierwsze podejrzenia, że dzieje się coś niepokojącego. Statek, który miał wpłynąć do portu w Belize, został zatrzymany. Jak pisze "The Telegraph", pasażerowie podejrzewali, że kogoś porwano. W końcu kapitan ogłosił, że wśród pasażerów znajduje się ktoś, kto pracował w szpitalu w Dallas i badał próbki pobrane od Duncana, który zmarł 8 października na ebolę.
Pracownica laboratorium i jej mąż dobrowolnie poddali się kwarantannie w swojej kabinie. Pasażerowie opowiadają jednak, że na pokładzie statku wybuchła panika. - Ludzie są przerażeni. Widziałem, jak płaczą. Wszyscy korzystamy z tego samego bufetu, obsługują nas ci sami kelnerzy, te same osoby sprzątają nasze pokoje - relacjonował Jon Malone w rozmowie z "The Telegraph".
Inny pasażer opowiadał, że widział osoby w maskach czyszczące korytarze.
- Nie wierzę, że kwarantanna jest w zupełnie odizolowanym miejscu. Nie powiedziano nam, gdzie jest ta osoba - mówił Michael, któremu udało się dodzwonić do CNN. Dodał, że zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak, kiedy zobaczył, że statek oddala się od portu, do którego miał wpłynąć. - W końcu kapitan powiedział, że nie mamy pozwolenia na wpłynięcie - opowiadał.
Kobieta nie miała "bezpośredniego kontaktu" z Duncanem. Nie zabroniono jej podróżować, miała tylko sprawdzać swoją temperaturę. Po tym, jak dowiedziała się, że dwie pielęgniarki ze szpitala w Dallas są chore, zgłosiła się do kapitana i postanowiła zamknąć się w kabinie w ramach kwarantanny.
Kobieta miała opuścić statek w Belize, skąd zostałaby zabrana samolotem do Teksasu, ale rząd Belize się na to nie zgodził. O odebranie kobiety ze statku helikopterem i przetransportowanie na lotnisko w Belize premiera kraju Deana Barrowa osobiście prosił John Kerry.
Statek Carnival Magic popłynął następnie do Meksyku, miał się zatrzymać na wyspie Cozumel. Meksyk jednak nie zgodził się na wpłynięcie statku do portu.
W sobotę na statku wylądował helikopter, który pobrał próbkę krwi pasażerki do badań. W niedzielę rano Carnival Magic dopłynął do Galveston. Miejscowe władze sanitarne zapewniają, że kobieta i jej mąż nie stanowią zagrożenia dla innych pasażerów i mogą wraz z nimi opuścić pokład.
Na statku znajdowało się ponad 4600 osób. Pasażerom zaproponowano po 200 dolarów rekompensaty oraz 50-procentową zniżkę na kolejne rejsy.
Źródła: "The Telegraph", CNN, NBC News, KHOU.com, "Washington Post"