PolskaWpadka w TVP. "Turystka Anna" zdemaskowana

Wpadka w TVP. "Turystka Anna" zdemaskowana

W materiale białostockiego oddziału TVP widzowie o zaletach nowej inicjatywy Lasów Państwowych dowiedzieli się m.in. od turystki Anny. Okazało się jednak, że w rzeczywistości to pracownica tej instytucji. Teraz urzędniczka przekonuje, że wypowiadała się jako osoba prywatna.

Pracowniczka RDLP przyznała w rozmowie z Gazeta.pl, że to 'mogło się wydawać trochę dziwne'(Fot: TVP3 Białystok, Gazeta.pl)(Fot: screen z TVP3 Białystok) (Fot: screen z TVP3 Białystok)
Pracowniczka RDLP przyznała w rozmowie z Gazeta.pl, że to 'mogło się wydawać trochę dziwne'(Fot: TVP3 Białystok, Gazeta.pl)(Fot: screen z TVP3 Białystok) (Fot: screen z TVP3 Białystok)
screen z TVP3 Białystok

"Turystka Anna" wystąpiła w programie TVP3 Białystok, który promował Lasy Państwowe. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby owa turystka nie okazała się pracownicą Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.

Telewizyjny materiał promował serwis państwowej instutucji - czaswlas.pl. Jak wyjaśnia gazeta.pl, to przewodnik po lasach i obiektach turystycznych znajdujących się na ich terenie.

- Chciałabym poznać ścieżki dydaktyczne. Zobaczyć, co ma do zaoferowania nadleśnictwo, czego mogę się przy okazji po drodze nauczyć, co mijam po drodze, co oferuje mi ten las - mówiła turystka Anna w TVP3.

Zobacz także: Sensacyjne znalezisko w polu. Naukowcy podekscytowani skałą sprzed 4,6 mld lat

Na tę wypowiedź zwrócił w swoim materiale twórca kanału "Obywatel Kane" na YouTube. To on pierwszy zauważył, że "turystka Anna" to w rzeczywistości Anna Poskrobko z zespołu ds. promocji i mediów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Pracownica Lasów twierdzi, że nikogo nie udawała

Reporterzy portalu gazeta.pl zadzwonili do pracownicy Lasów Państwowych. Urzędniczka przyznała, że to ona rozmawiała z ekipą Telewizji Polskiej.

Jak zauważa portal, pracowniczka RDLP przyznała, że to "mogło się wydawać trochę dziwne". Stwierdziła też, że nie zamierzała udawać kogokolwiek i wprowadzać w błąd. Urzędniczka stwierdziła, że "nagranie było efektem jej otwartości na prośbę dziennikarki, która realizowała materiał".

"Turystka Anna" dodała, że nagranie powstało poza godzinami jej pracy, ale o opinię dotyczącą aplikacji została zapytana jako osoba prywatna.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (948)