Urzędnikom z Poznania nie podobają się koziołki pozujące do zdjęć z turystami

Od kilku tygodni na poznańskim Starym Rynku można zrobić sobie zdjęcie z maskotkami koziołków. Urzędnicy nie wyrażają jednak zgody na taką atrakcję, ponieważ nie podoba im się wygląd koziołków i to, że jest to... forma działalności gospodarczej.

Obraz
Źródło zdjęć: © WP | Zenon Kubiak
Zenon Kubiak

Wiele osób nie wyobraża sobie wizyty w Zakopanem bez zrobienia sobie zdjęcia z maskotką niedźwiedzia polarnego. Marlena Kulińska pomyślała, że przecież równie popularną pamiątką z Poznania może być fotografia z koziołkami będącymi najbardziej rozpoznawalnym symbol miasta, a obejrzenie jak się trykają na wieży ratusza to obowiązkowy punkt programu każdego turysty.

- Stroje musiałam zamówić aż na Węgrzech, bo okazało się, że w Polsce szyje się wyłącznie maskotki za bardzo przypominające Koziołka Matołka - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską.

Kosztowało to niemało, ale pani Marlena zamierzała zarabiać na zdjęciach w sposób jak najbardziej legalny (jedna fotografia kosztuje 2 zł, można nawet dostać paragon). W tym celu zwróciła się o oficjalną zgodę do Estrady Poznańskiej, która zarządza płytą Starego Rynku. Tutaj okazało się, że jej pomysł musi zaakceptować zespół ds. ładu przestrzennego i estetyki. To grupa złożona m.in. z konserwatora zabytków, plastyka miejskiego, przedstawicieli różnych wydziałów Urzędu Miasta (ZTM, ZDM, ZZM) i pracowników Uniwersytetu Artystycznego. Gremium wydało opinię negatywną.

- W uzasadnieniu zespół wskazał dwa zastrzeżenia. To, że działalność miała mieć charakter zarobkowy oraz nieestetyczny wygląd maskotek – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Kozłowiecka z Estrady Poznańskiej. – Zespół wskazał, że tego typu działalność może być prowadzona jedynie przy okazji różnych imprez np. nad Maltą – dodaje.

Zapytaliśmy Kozłowiecką, czy inne osoby, jak mimowie, grajkowie, które zarabiają na Starym Rynku, uzyskali na to zgodę.

- Te osoby nie prowadzą działalności gospodarczej, po prostu umilają czas turystom, którzy ewentualnie mogą ich wesprzeć dobrowolnymi datkami - stwierdziła.

- Czyli lepiej, abym tak jak inni pracowała „na dziko”? - odpowiada na takie tłumaczenia Marlena Kulińska. - Ale ja przecież chcę działać legalnie, płacę podatki i jestem gotowa nawet wnosić stosowną opłatę do miasta w zamian za za możliwość pracy na Starym Rynku - wyjaśnia pomysłodawczyni.

Anna Kozłowiecka zwraca jednak uwagę, że nawet przy działalności „na dziko”, za dobrowolne datki od turystów, maskotki koziołków działałyby nielegalnie ze względu na swój nieestetyczny wygląd.

- Być może gdyby pani Marlena najpierw przedstawiła nam swój pomysł, otrzymałaby wskazówki, jak mają wyglądać maskotki, ale ona postawiła nas przed faktem dokonanym – tłumaczy Kozłowiecka.

Ostatecznie pani Marlenie udało się znaleźć rozwiązanie. Koziołki pozują do zdjęć przy ogródku jednej z restauracji mieszczących się obok ratusza, oficjalnie pracując jako maskotki promujące lokal. Wystarczy przejść się na Stary Rynek w południe, aby przekonać się, że cieszą się sporym zainteresowaniem ze strony turystów.

- Bardzo fajne są te koziołki i będziemy mieć pamiątkę z pobytu w Poznaniu – przyznaje Karolina, która wraz z koleżankami z Lubelszczyzny właśnie zwiedza stolicę Wielkopolski. – To taka atrakcja jak ten niedźwiedź w Zakopanem – dodają.

Na pamiątkową fotografię z symbolem stolicy Wielkopolski chętnie decydują się także cudzoziemcy.

- Właśnie pokazujemy Poznań naszym koleżankom z Turcji, które są tu na wymianie. Opowiedziałyśmy im legendę o koziołkach, więc Neva od razu chciała sobie zrobić zdjęcie z maskotkami – opowiadają uczestniczki wycieczki z Leszna.

Pamiątkową fotografię zafundowała swojemu 5-letniemu synkowi pani Agata z Garwolina. Zdziwiła się, że komuś takie sympatyczne maskotki mogą się nie podobać.

- Są bardzo ładne i przede wszystkim od razu widać, że to koziołki, a nie coś innego – zauważa.

- Gdyby się nie podobały turystom, to przecież bym na nich nie zarabiała, prawda? – zauważa trafnie Marlena Kulińska.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Merz rusza na ratunek. Rozmowy ostatniej szansy z Belgią
Merz rusza na ratunek. Rozmowy ostatniej szansy z Belgią
Sądny dzień. Nawrocki zadecyduje, co z 3,6 mld zł dla NFZ
Sądny dzień. Nawrocki zadecyduje, co z 3,6 mld zł dla NFZ
Poranek Wirtualnej Polski. Podatek zdrowotny na tapecie
Poranek Wirtualnej Polski. Podatek zdrowotny na tapecie
Polacy odwracają się od UE. Rośnie liczba zwolenników Polexitu
Polacy odwracają się od UE. Rośnie liczba zwolenników Polexitu
Znaczny skok temperatur. Jest prognoza pogody na 5 dni
Znaczny skok temperatur. Jest prognoza pogody na 5 dni
Spotkanie w Miami po wizycie w Moskwie. Ukraina negocjuje plan Trumpa
Spotkanie w Miami po wizycie w Moskwie. Ukraina negocjuje plan Trumpa
Utajnione obrady Sejmu. Wiadomo, co przedstawi Tusk
Utajnione obrady Sejmu. Wiadomo, co przedstawi Tusk
NATO wzmacnia obecność na wschodzie. Myśliwce dotarły do Polski
NATO wzmacnia obecność na wschodzie. Myśliwce dotarły do Polski
Tajne spotkania Niemców i Rosjan w Abu Zabi. Niemieckie media ujawniają
Tajne spotkania Niemców i Rosjan w Abu Zabi. Niemieckie media ujawniają
Kiedy ustawa o praworządności trafi do Sejmu? Jasna deklaracja Żurka
Kiedy ustawa o praworządności trafi do Sejmu? Jasna deklaracja Żurka
Gorąca noc w Rosji. Drony uderzyły w port i rafinerię
Gorąca noc w Rosji. Drony uderzyły w port i rafinerię
Działo się w nocy. Admirał Bradley tłumaczył się przed Kongresem
Działo się w nocy. Admirał Bradley tłumaczył się przed Kongresem