Poznań. Atak na cudzoziemców. Agresora zabrała karetka
Poznań. Rodzina cudzoziemców - w tym 9-latek i jego matka, przechodzień oraz policjanci mieli zostać zaatakowani przez 31-latka na poznańskim os. Armii Krajowej. Mężczyzna był pod wpływem narkotyków lub dopalaczy.
Do serii napaści doszło na os. Armii Krajowej w Poznaniu w piątek po południu. Agresywny mężczyzna obraził rodzeństwo cudzoziemców, a potem zaatakował ich matkę oraz przechodnia - relacjonuje gloswielkopolski.pl.
Według świadków 31-latek krzyczał do 9-latka i jego nastoletniego brata, którzy mieszkają na osiedlu, że "mają wyp... z tego kraju". Miał też krzyczeć: "Polska dla Polaków".
"Ten 'prawdziwy Polak' zaatakował syna naszego sąsiada idącego z 9-letnim bratem, bo kolor jego skóry był zbyt śniady a oczy za ciemne. Poturbował też ich matkę" - tak w mediach społecznościowych piątkowe wydarzenia opisuje żona zaatakowanego przechodnia.
Zobacz też: Spór o tablice z Sierpnia 1980. Lech Wałęsa do szefa "Solidarności": chłopcze, będziesz w zębach przynosił
"Mojego męża, który zwrócił mu uwagę i dzwonił po policję, potraktował z kopa w twarz, rzucił się na niego i dusił. Dwóch rosłych facetów nie mogło mu dać rady" - dodaje w swoim wpisie mieszkanka Poznania.
Ostatecznie agresora udało się obezwładnić, choć - jak przekazała policja - szarpał się, kopał i wyzywał także wezwanych funkcjonariuszy.
Poznań. Atak na cudzoziemców. Agresywny 31-latek w szpitalu
Zachowanie mężczyzny wskazywało, że mógł być pod wpływem narkotyków lub dopalaczy. 31-latek został przewieziony w pasach na oddział toksykologii poznańskiego szpitala.
- Zgłoszenie nie dotyczyło napadu na tle rasistowskim, ale przesłuchujemy świadków i sprawdzamy przebieg zdarzenia - wyjaśnia portalowi "Głosu Wielkopolskiego" podinsp. Iwona Liszczyńska z biura prasowego policji w Poznaniu.
Mieszkańcy os. Armii Krajowej w Poznaniu są zszokowani atakiem. "Nie chcę takich Polaków. Polakiem jest mój sąsiad z rodziną, choć nie urodził się w Polsce, ale tu mieszka, tu pracuje, tu wychowuje dzieci. Jest miły uczynny i przyjacielski" - pisze na Facebooku żona przechodnia, który stanął w obronie dzieci sąsiadów.