Poufne dane sądowe znalezione w trawie
Opisy przestępstw i rodzinnych spraw z
danymi osobowymi na dyskietkach znalazł na trawniku czytelnik "Gazety
Lubuskiej". Gdy o to zapytała "GL", prokurator natychmiast zjawił
się w redakcji po dyskietki.
22.07.2006 | aktual.: 22.07.2006 01:44
W piątek do redakcji "GL" gorzowianin przyniósł dwie dyskietki. Znalazłem je na początku lipca w trawie, obok parkingu przy ul. Śląskiej. Położyłem je na biurku i zapomniałem. W piątek postanowiłem sprawdzić, co na nich jest. Gdy zajrzałem, zamarłem! - mówił.
Na dyskietkach były 64 pliki z sygnaturami Prokuratury Rejonowej. Jestem wściekły! To niedopuszczalne! - denerwował się jej szef Robert Augustyn, gdy się o tym dowiedział. Kwadrans później przysłał do redakcji swoją zastępczynię Magdalenę Zubczewską-Horodyską z gotowym już pismem o wszczęciu postępowania!
Na pewno po sygnaturach dotrzemy też do tego, kto zgubił dyskietki. Mógł to być prokurator lub aplikant - tłumaczyła.
"GL" dotarła do jednej z osób, której nazwisko było wymienione w znalezionych na trawie dokumentach. Aż zabrakło mi słów. Przecież o pewnych sprawach nikt poza rodziną nie powinien wiedzieć... - powiedziała i natychmiast się rozłączyła. W dokumentach przewija się ponad 100 nazwisk: sprawców przestępstw, ofiar, ale też donosicieli. Za naruszenie obowiązku ochrony danych grozi nawet rok więzienia. (PAP)