Poseł znalazł dowód na skandaliczną praktykę koncernów. "Polacy są głupsi od Niemców"
Zepsuta pralka posła Jerzego Kozłowskiego (Kukiz'15) koronnym dowodem teorii, że Polacy są głupsi od Niemców. - Było mi bardzo przykro to usłyszeć z ust profesjonalnego mechanika. Producenci proszków oszukują polskich konsumentów - mówi polityk.
Każdy zna miejskie teorie o wyższości niemieckich proszków nad tymi sprzedawanymi na polskim rynku. Z tego powodu część Polaków namiętnie kupuje niemieckie proszki. Poseł Kozłowski niemieckiej chemii w domu nie stosował i o słuszności teorii przekonał się na własnej skórze, koszulach i skarpetkach.
A było to tak. Poseł ma w swoim domu w Kaliszu "wcale nie starą" pralkę Siemensa. Do sprzętu, który uległ awarii wezwał najbardziej doświadczonego i znanego w mieście serwisanta. - No i mamy winnego - miał orzec fachowiec. Po rozebraniu osłon urządzenia wskazał na kleiste, szare błoto zatykające wewnętrzne mechanizmy. Od tych osadów zniszczeniu uległa pompa.
Cała prawda za 210 złotych
- To pan nie wie, że trzeba używać niemieckiej chemii? - zawrócił uwagę fachowiec. Wyjaśniał, że osad pochodzi z wypełniaczy, które dodawane są do proszków do prania. To efekt polityki koncernów, które celowo osłabiają moc proszków na polskim rynku.
Dodajmy, że poseł jest z wykształcenia mechanikiem radioelektronikiem, rozumie język fachowców i wierzy w ich opinie. Dalej rozmowa wyglądała tak:
- Może raczej Calgon dodawać, bo my w Kaliszu mamy dość twardą wodę w wodociągach? - zapytał poseł.
- E, bzdura. Niemiecka chemia i wtedy pralka żyje dłużej - stwierdził fachowiec przyjmując 210 zł na koszty naprawy.
Jak podsumowuje Jerzy Kozłowski zanim napisał na Twitterze zagłębił się w temat. Przeczytał raporty i testy konsumenckie dowodzące, że niemiecka chemia jest bardziej skoncentrowana, niż ta dostępna na polskim rynku. Producenci tłumaczyli różnice w składzie przyzwyczajeniami i odmiennymi praktykami konsumentów. W skrócie: Niemcy są oszczędni, sypią do prania mało proszku. Dostają więc więcej skoncentrowanego produktu. W Polsce konsumenci nadużywają proszku do prania. Gdyby mieli tak samo mocny detergent zafundowaliby sobie uczulenie i krosty.
Niemiecka chemia, biznes za miliard
- Czy Polacy są głupsi od Niemców!? Nie zasługują na normalne detergenty, bo zrobią sobie krzywdę? Przecież to bzdura. Jeśli faktycznie są takie praktyki, to producenci proszków nie tylko oszukują polskich konsumentów, przyczyniają się do zwiększenia awaryjności urządzeń w naszych domach - w rozmowie z Wirtualna Polską komentuje poseł Kozłowski.
Takich zarzutów firma Henkel, jeden z liderów produkcji detergentów w Polsce, nie chciała skomentować. Podobnie Siemens i jego fabryczny serwis nie był w stanie podać danych o przyczynach awarii pralek. Jednak każdy klient może zapytać o swoją usterkę na infolinii konsumenckiej. - Jeśli taka jest ocena usterki autoryzowanego serwisu, to jest to prawda - usłyszeliśmy.
Import detergentów z Niemiec to biznes warty ponad miliard złotych, podał w styczniu GUS. Pojawiła się już druga odnoga tego biznesu, prywatny import i sprzedaż używanych niemieckich pralek. Sprzedawcy z OLX klną się, że dzięki pracy na niemieckiej chemii są one znacznie mniej zużyte niż urządzenia AGD z polskiego rynku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl