Według narzeczonej mężczyzny, który zginął, świadkowie zdarzenia widzieli w nieprawidłowo jadącym ciemnym BMW posła Sebastiana Florka.
To wyglądało tak, jakby on chciał wyminąć mojego chłopaka, ale zobaczył, że się nie zmieści i hamując uderzył w tylną część samochodu - relacjonowała.
Poseł zaprzecza, tłumacząc, że na miejsce wypadku przyjechał od Strony Gdańska dopiero kilkadziesiąt sekund później i to on wezwał policję. Nie uczestniczyłem w tej kolizji - zapewnił.
W poniedziałek poseł ma złożyć zeznania w prokuraturze. Rzecznik olsztyńskiej prokuratury Mieczysław Orzechowski powiedział, że trwają czynności procesowe, w tym poszukiwanie sprawcy wypadku i samochodu, którym się poruszał oraz przesłuchiwanie świadków. Dodał, że na razie zgromadzone dowody nie dają odpowiedzi na pytanie kto spowodował tragiczny wypadek.
W wyjaśnieniu sprawy może pomóc nagranie z kamer zainstalowanych na jednej ze stacji benzynowych. Tam właśnie kilka minut przed tragedią paliwo tankowali zarówno poseł Sebastian Florek, jak i kierowca, który potem zginął w wypadku.