Porwanie trzyletniej Helenki. Finał poszukiwań
W niedzielę w Wolicy koło Kalisza doszło do porwania trzylatki. Za tym przestępstwem stoi ojciec dziewczynki. Nie działał jednak w pojedynkę. Teraz policja przekazała, że dziecko jest już pod opieką matki. Kobieta poinformowała o szczegółach odzyskania córeczki.
Oficer prasowy kaliskiej policji st. asp. Anna Jaworska-Wojnicz w rozmowie z Polską Agencją Prasową przekazała, że o losie trzyletniej Helenki uprowadzonej przez ojca zadecyduje Sąd Rodzinny w Ostrowie Wielkopolskim.
Porwana trzylatka już pod opieką matki
Rzeczniczka podkreśliła, że aktualnie policjanci przygotowują dokumenty, które trafią do ostrowskiego sądu ze względu na to, że matka mieszka z dzieckiem na terenie powiatu ostrowskiego.
- Sąd zdecyduje o tym, co policja ma dalej robić w sprawie - oświadczyła st. asp. Jaworska-Wojnicz.
Oficer prasowa podkreśliła, że dziewczynka jest już pod opieką matki. Wracają one do domu. - O wszystkich okolicznościach dowiemy się po przesłuchaniu kobiety wieczorem na komendzie policji - oświadczyła rzeczniczka.
O szczegółach odzyskania córeczki poinformowała PAP jej matka. Kobiecie pomagał w tej akcji jej ojciec, szwagier i jego kolega.
- W nocy wyruszyliśmy do Austrii; sądziliśmy, że tam wywiózł dziecko. Po drodze, to było w Gliwicach, dowiedzieliśmy się, że przebywa w hostelu na terenie Niemiec w odległości 50 km od granicy z Polską. Pod wskazany adres zajechaliśmy na godz. 3 w nocy. Czekaliśmy w samochodzie do rana, kiedy wyjdzie z córeczką z pokoju - relacjonowała kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Najstarsza legenda o smoku wawelskim. Współczesna to przy niej grzeczna bajka
Okazja do odebrania dziecka nadarzyła się, kiedy mężczyzna przyszedł z trzylatką na śniadanie. - Jak mnie zobaczyła, to krzyknęła "mama" i wyciągnęła ręce do mnie. Szybko ja złapałam. Nasza interwencja nie odbyła się spokojnie. Mąż był agresywny, rzucił się na mnie z pięściami. Kiedy trzymałam córeczkę na rękach, to przewrócił nas na ziemię i próbował mnie kopać. Obecni ze mną mężczyźni odciągnęli go, mogłyśmy wsiąść bezpiecznie do samochodu i udać się do domu - powiedziała.
To było kolejne porwanie
Kobieta twierdzi, że jej mąż już raz uprowadził córkę, jak miała 22 miesiące. Wtedy udało mu się przetrzymać dziecko przez 19 dni. Próbował to zrobić też w maju i czerwcu bieżącego roku. Po tych zdarzeniach dziewczynka jest pod pieką psychologa dziecięcego, ponieważ przestała mówić, trwało to dwa miesiące; na widok obcych ludzi reagowała lękiem, krzykiem i wymiotami.
Małżonkowie są w trakcie rozwodu; kobieta wniosła o pozbawienie męża praw rodzicielskich i zakaz zbliżania się do niej. Jej mąż został też skazany za znęcanie nad nią, ale wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
- Biegli stwierdzili, że ma zaburzenia osobowości. "Cechuje go niepohamowany gniew i agresja, nie potrafi przewidzieć swoich czynów, nie umie uczyć się na błędach, odczytywać emocji ludzkich i nawiązywać reakcji. Swoje dobro zawsze przedkłada nad dobro innych, nie odczuwa strachu i empatii" - kobieta odczytała PAP fragment opinii biegłych sądowych.
"Coś z nim jest nie tak"
Wcześniej kobieta mieszkała z mężem w Austrii; wróciła z dzieckiem do powiatu ostrowskiego, ponieważ - jak twierdzi - boi się go. Podczas pandemii potrafił wyrzucić ją z dzieckiem z domu, wiedząc o tym, że granice są zamknięte.
- To jest wykształcony człowiek, ma tytuł doktora z biotechnologii, ale coś z nim jest nie tak - dodał dziadek trzylatki.
- Wieczorem planuję złożyć zawiadomienie o pobiciu mnie przez męża. Boję się go. Jestem pewna, że on nie spocznie, będzie chciał się zemścić. Jest zdolny do wszystkiego - stwierdziła mama dziewczynki w Rozmowie z PAP.
Wracały ze spaceru, chciały wsiąść do samochodu
Przypomnijmy, że do porwania trzylatki doszło w niedzielę w południe na parkingu przy ścieżce zdrowia w Wolicy koło Kalisza. Matka wspólnie z córeczką wróciły ze spaceru po lesie i próbowały wsiąść do zaparkowanego samochodu.
Kobieta zeznała, że wtedy podeszło do niej trzech mężczyzn, w tym ojciec dziecka, którzy usiłowali wyrwać z jej rąk córkę. Kiedy matka próbowała uciekać z córeczką na rękach, napastnicy przewrócili ją, wyrwali dziecko, wsiedli do samochodu i odjechali.
- Nie pamiętam, czy kopnęli mnie w głowę, ale boli mnie i głowa, i klatka piersiowa. Mam też rany na ręce, bo złapałam za ramę samochodu, kiedy odjeżdżali z córeczką. Upadłam i przeciągnęli mnie samochodem po drodze - wyznała.