Poruszające słowa ojca Ewy Tylman. "Może zaprowadziłbym ją do ołtarza, a nie na cmentarz"
Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. Po ponad półrocznych poszukiwaniach jej ciało wyłowiono z Warty, jednak okoliczności śmierci 26-latki wciąż pozostają niejasne. O swoim cierpieniu i wątpliwościach związanych z tą sprawą w rozmowie z natemat.pl opowiedział ojciec kobiety, Andrzej Tylman.
13.02.2019 | aktual.: 13.02.2019 07:15
- Nadal nic nie wiemy. Żebym wiedział, jaka była przyczyna i żebym miał pewność, kto za tym wszystkim stoi, to może byłbym spokojniejszy, ale nadal nic nie wiem. Najbardziej cierpi rodzina, bo kto może cierpieć? W Poznaniu już dwa lata sprawa trwa, a nadal nie ma żadnego rozwiązania - stwierdził w wywiadzie dla natemat.pl.
Andrzej Tylman podkreśla, że jego tragicznie zmarła córka miała wiele planów na przyszłość. Ewa miała rozpocząć m.in. studia magisterskie. - Być może zaprowadziłbym ją do ołtarza, a nie na cmentarz… To jest najgorsze, że dziecka nie ma, a teraz mamy wnuki i na pewno by się cieszyła z nami, ale jej nie ma - powiedział.
Ojciec zamordowanej 26-latki przyznał, że w trudnych chwilach oparcie znajduje właśnie w rodzinie oraz przyjaciołach. Jeden z jego kolegów również stracił dziecko. Mężczyzna stara się również sprawić, by jego osobista tragedia zapoczątkowała proces zmian w polskim prawie. - Teraz z moim kolegą z Konina, który też stracił dziecko, byliśmy w Warszawie i rozmawialiśmy z ministrem Andrzejem Derą. W spotkaniu uczestniczył także poseł Krzysztof Maciejewski, którego córkę także zamordowano. Rozmowa dotyczyła rozwiązań, które powinny zakładać opiekę nad ludźmi, których dzieci tak brutalnie skrzywdzono. Chodzi o szeroką pomoc dla rodziny, bo w tej chwili zostajemy z tym sami - tłumaczył.
"Nie chcę zemsty, ale nie wybaczę"
Ojciec Ewy Tylman nawiązał również do bulwersującej sprawy pracowników zakładu pogrzebowego, którzy robili sobie zdjęcia z ciałem jego córki. - My się o tym dowiedzieliśmy dzień przed pogrzebem, że oni otwierali worek z ciałem i robili sobie zdjęcia. To jest niewyobrażalne, poniżające. Zero szacunku dla zmarłej, zresztą dla nikogo. Oni chyba sami dla siebie nie mieli szacunku. Nie wiem jak to nazwać. Ta sprawa też się cały czas ciągnie. Prezes zakładu nawet nie przeprosił, wręcz przeciwnie, rzuca kłody pod nogi - mówił.
Tylman podkreślił też, że zabójstwo jego córki zniszczyło nie tylko jego rodzinę, ale również oskarżonego w tej sprawie Andrzeja Z. - Tamta rodzina też może cierpieć z tego powodu, że on jest posądzany o to. Tam też jest presja. Nie jestem barbarzyńcą, nie pałam chęcią zemsty, ale nigdy mu nie wybaczę, jeśli potwierdzi się, że to on zrobił. Nigdy - oświadczył.
Źródło: natemat.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl