Dyscyplinarka dla długoletniej pracownicy. Za błędy w depeszy PAP
Polska Agencja Prasowa wyciągnęła konsekwencje wobec pracownic odpowiedzialnych za opublikowanie depeszy, w której nazwano Karola Nawrockiego "kartoflem". Dziennikarka została ukarana finansowo, a edytorka zwolniona dyscyplinarnie - informuje "Presserwis".
Co musisz wiedzieć?
- Dziennikarka PAP, która w depeszy nazwała Karola Nawrockiego "kartoflem", została ukarana finansowo, a edytorka tekstu z wieloletnim stażem straciła pracę.
- W opublikowanej w serwisie depeszy pojawiły się liczne rażące literówki: "prezenter Polski" zamiast "prezydent" i "białydom".
- Kierownictwo PAP podkreśla, że wyciąga wnioski z tej sytuacji i przeprasza za niedoskonałości serwisu.
Pierwsze konsekwencje po wpadce PAP są już znane. Jak informuje "Presserwis", dziennikarka, która w depeszy Polskiej Agencji Prasowej nazwała Karola Nawrockiego "kartoflem", została ukarana finansowo. Edytorka tekstu, mająca wieloletni staż, została zwolniona dyscyplinarnie, bo nie przyjęła propozycji rozwiązania umowy za porozumieniem stron.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Właściwa postawa". Polityk PiS chwali Trzaskowskiego
Jakie błędy pojawiły się w depeszy PAP o Karolu Nawrockim?
Według relacji pracownika PAP, który poprosił o anonimowość, w kompromitującej depeszy znalazło się więcej poważnych błędów. - Prezydent Polski został nazwany prezenterem Polski. Zamiast "w Białym Domu" było napisane "w białydomu". Nie pamiętam depeszy tak niechlujnej, zmuszającej nas do opublikowania upokarzającego sprostowania - mówi w rozmowie z "Presserwisem".
Autorką tekstu była młoda dziennikarka zatrudniona na umowę zlecenie. Jak podaje źródło, kierownictwo wykazało wobec niej wyrozumiałość, ograniczając się do kary finansowej. Większe problemy pojawiły się w przypadku doświadczonej edytorki z wieloletnim stażem, która nie chciała odejść za porozumieniem stron, co doprowadziło do jej zwolnienia dyscyplinarnego.
Przeczytaj także: Tusk uderza w Nawrockiego. "Haniebne i skandaliczne"
Jak PAP tłumaczy swoje działania po wpadce z depeszą?
Marek Błoński, likwidator PAP, potwierdził w rozmowie z "Presserwisem", że agencja wyciągnęła konsekwencje służbowe wobec osób odpowiedzialnych za błędy. - Nie mogę mówić o szczegółach, ponieważ zawsze są to sprawy między pracodawcą a pracownikiem - dodał.
Szef agencji podkreślił, że wiarygodność i jakość serwisu są priorytetami. - Z wpadek i błędów, które mogą przydarzyć się zawsze i każdemu, wyciągamy wnioski, również natury służbowej. Tak było także w tym przypadku. Przepraszamy za wszystkie niedoskonałości naszego serwisu, staramy się, by był coraz lepszy i dopasowany do potrzeb odbiorców, a przede wszystkim rzetelny, wiarygodny i bezstronny - zapewnił Błoński.
Przeczytaj także: Czy wybory prezydenckie były sfałszowane? Polacy są podzieleni
Źródło: "Presserwis"