Polsko-niemiecka wojna o marszałka Piłsudskiego
Czy w niemieckim Magdeburgu stanie tablica pamiątkowa Józefa Piłsudskiego? Przeciwni są miejscowi postkomuniści, którzy uważają marszałka za faszystę - pisze "Gazeta Wyborcza".
10.11.2008 | aktual.: 10.11.2008 09:16
Tablica miałaby upamiętniać pobyt marszałka w mieście. Latem 1917 r. Piłsudski został więźniem specjalnym w magdeburskiej twierdzy. Tak Niemcy postanowili odizolować obrastającego legendą dowódcę Legionów, gdy jego żołnierze i on sam odmówili złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Wilhelmowi II.
W twierdzy Piłsudski przesiedział do 8 listopada 1918 r., kiedy Niemcy zwolnili go i specjalnym pociągiem odesłali do Warszawy, gdzie stanął na czele odradzającego się państwa polskiego.
Mimo że powrót Piłsudskiego z Magdeburga to jedno z kluczowych wydarzeń w polskiej historii, to współrządzący tym wschodnioniemieckim miastem politycy postkomunistycznej partii Die Linke (dawnej PDS) od lat nie chcą Marszałka upamiętnić. Powód? Jak twierdzą, Piłsudski był faszystą.
O upamiętnienie Piłsudskiego dopominali się bezskutecznie polscy dyplomaci jeszcze pod koniec lat 90. W 2006 r. ówczesny ambasador RP w Berlinie Andrzej Byrt napisał do burmistrza Magdeburga Lutza Trümpera specjalny list. Sprawa została przedstawiona na obradach rady miasta. Prośbę ambasadora poparli politycy magdeburskiego CDU, jednak postkomunistyczni radni zaprotestowali. Stwierdzili, że Piłsudski był faszystą i dyktatorem. Przekonali do tego kilku radnych SPD i wspólnie odrzucili pomysł.
W Magdeburgu mówi się, że sprawa ma głębsze korzenie. Die Linke to spadkobierczyni partii komunistycznej SED. Jej politycy - w dużej mierze dawni komunistyczni aktywiści - powtarzają to, co o Piłsudskim twierdziła komunistyczna propaganda, przedstawiająca go jako gnębiącego komunistów dyktatora, który flirtował z nazistami.
- Ręce opadają. Prawie 20 lat po upadku komunizmu są ludzie, którzy powtarzają komunistyczne brednie. Przecież bez Piłsudskiego nie byłoby niepodległej Polski - zgodnie mówią posłowie do Bundestagu Marcus Meckel (SPD) i Karl Georg Wellmann (CDU).
Zajmująca się sprawą germanistka Johanna Lemke-Prediger w maju zamierza złożyć u burmistrza nowy wniosek o tablicę pamiątkową. Pytanie, jak zareagują miejscowi postkomuniści - zastanawia się "Gazeta Wyborcza".